środa, 20 maja 2015

Sosabowski - Niewdzięczny los prawdziwego bohatera

Dziś chciałbym wspomnieć o człowieku, dla którego honor i ojczyzna stanowiły najwyższą wartość. Człowieku, od którego uczyli się "sprzymierzeńcy" i pozostawili samemu sobie, tak jak jego ojczyznę. Generał Stanisław Franciszek Sosabowski. Twórca 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej i  jeden z tych największych, którzy zostali zapomnieni.
Stanisław Sosabowski urodził się 8 maja 1892 roku w Stanisławowie. Ojciec, kolejarz, zmarł dość szybko pozostawiając żonę i czworo dzieci. Na Stanisławie jako najstarszym spoczywał obowiązek dbania o rodzinę. Dorabiał udzielając korepetycji. Ukończył szkołę średnią zdając maturę i rozpoczął studia ekonomiczne w Krakowie. Pierwszą styczność z żołnierką miał jako członek, potem komendant oddziału drużyny strzeleckiej. W rodzinnym mieście założył rownież tajny skauting i był komendantem hufca, aż do 1913 roku, kiedy to został powołany do austriackiej armii. W sierpniu 1914 roku, w czasie mobilizacji był kapralem CK 58 pułku piechoty i na początku października w rejonie Twierdzy Przemyśl przeszedł swój chrzest bojowy. Potem maszerował poprzez Podkarpacie aż do Słowacji gdzie w walce na bagnety zdobył Czarną Górę. Następnie brał udział w bitwie pod Gorlicami 2 maja 1915 roku, walki toczył wzdłuż Sanu i poprzez całą Lubelszczyznę aż w okolicach Brześcia 15 września 1915 roku został ranny w kolano.

Starszy sierżant Sosabowski w mundurze austriackim, odznaczony medalami za waleczność. Rok 1916



Porażenie nerwu unieruchomiło jego prawą nogę na kilka lat. W czasie walk frontowych awansował do stopnia starszego sierżanta oraz został odznaczony wieloma medalami. Jak sam pisał: "Pierś moją pokryły wszystkie dostępne podoficerom medale za waleczność..." Do końca Pierwszej Wojny Światowej przebywał na rehabilitacji, oraz pracując w urzędzie cenzury dowództwa XI korpusu armii Austro-Węgierskiej. Na początku 1918 roku, na własną prośbę został przeniesiony do Lublina i przydzielony do Generalnego Gubernatorstwa. Awansowano go do stopnia porucznika.
Tam też zastaje go dzień odzyskania niepodległości, natychmiast zgłasza się do Wojska Polskiego. Wojnę z bolszewikami spędza w Ministerstwie Spraw Wojskowych, ponieważ niewygojone kolano wciąż nie pozwala mu brać czynnego udziału w walkach. W 1922 roku zostaje awansowany na Majora Wojska Polskiego i rozpoczyna studia w Wyższej Szkole Wojskowej.

Karta żołnierza Majora Sosabowskiego z okresu Nauki w wyższej szkole wojskowej.

 Wreszcie w 1928 roku stan kolana pozwala na służbę liniową, Stanisław Sosabowski awansuje do stopnia podpułkownika i obiera dowództwo batalionu w 75 Pułku Piechoty.
Pierwsza tragedia, która go spotkała wydarzyła się latem 1938 roku. Jego syn, Stanisław Janusz, podchorąży na 3 roku Szkoły Podchorążych Sanitarnych, podczas skoku do wody ulega poważnemu wypadkowi. 8 października tego samego roku jego drugi syn, szesnastoletni Jacek postrzelił się z pistoletu ojca i umiera. Tragedia rodzinna na tyle zachwiała podpułkownikiem, że został zwolniony z dowództwa i urlopowany. Był leczony w Sanatorium Wojskowym w Zakopanem.

Pułkownik Stanisław Sosabowski. Zdjęcie z 4 września 1943

Na początku 1939 roku dostaje awans na pułkownika i obejmuje dowództwo 21 Pułku Piechoty "Dzieci Warszawy" w Cytadeli Warszawskiej.
Wybuch wojny zastał pułk Sosabowskiego poza stolicą, a dokładniej w okolicach Ciechanowa. Gdzie przemieścił się zgodnie z planem mobilizacyjnym "W" wraz z całą 8 Dywizją Piechoty. 2 Września  dywizja została skierowana w rejon Mławy by odciążyć Mazowiecką Brygadę Kawalerii. Niestety, brak łączności jak i zakrojona na szeroką skalę dywersja na tyłach, doprowadziła do rozbicia 8 Dywizji Piechoty. Jedynie 21PP zachował zwartość bojową. Tu można na pewno doszukiwać się umiejętności dowódczych Sosabowskiego, zresztą nie po raz ostatni. 8 września Sosabowski wraz ze swymi żołnierzami dociera do warszawy, gdzie z marsu obsadzają odcinek obronny na Grochowie. 16 września w trakcie szturmu Niemców na Pragę udaje mu się rozbić 23 Pułk Piechoty Wehrmachtu, znacznie liczniejszy i lepiej wyekwipowany. Po tym sukcesie dostaje dowództwo nad całością oddziałów w rejonie "Pod-odcinka Grochów". Aż do 27 września utrzymuje swój odcinek, przy znikomych stratach własnych. W rozkazie pożegnalnym z dnia 28 Września (dzień kapitulacji) Generał Rómmel wymienia 21PP i Pułkownika Sosabowskiego:
„Ze szczególnym uznaniem muszę podkreślić bohaterstwo, upór i ofiarność żołnierzy 21 pp pod dowództwem wyśmienitego dowódcy pułku płk dypl. Stanisława Sosabowskiego, który w najcięższych chwilach kryzysu bitwy w dniach 2.IX. do 6.IX. utrzymał swój pułk w ręku i razem z dyonem artylerii 8 pal osłonił odwrót całej dywizji, odchodząc krok za krokiem; skutecznie zatrzymał nieprzyjaciela i tym dał możność innym oddziałom swojej dywizji zebrania się i zajęcia stanowisk wyjściowych do dalszej walki. Działanie to razem z akcją płk Sosabowskiego na wschodnim brzegu Wisły oraz udział chlubny w obronie Warszawy jeszcze raz stwierdza, że 21 pp zwany pułkiem «Dzieci Warszawy», nie zawiódł i jest godzien tej zaszczytnej nazwy.”
Tym samym odznaczając go srebrnym krzyżem Virtuti Militari. Po upadku Warszawy Pułkownik wraz z synem, zgodnie z aktem kapitulacji z 30 września, jako polscy oficerowie zgłaszają się do obozu jenieckiego. Jednak na tym kończy się honorowe złożenie broni i obaj po kilku dniach, uciekają z niewoli. Symulując chorobę i ukrywając się w karetce, w październiku docierają do Stolicy i nawiązują kontakt z konspiracyjną organizacją, Służba Zwycięstwu Polski. Pierwsze zadania nie każą na siebie długo czekać. W listopadzie Pułkownik Stefan Rowiecki - Grot, wysyła Sosabowskiego do Lwowa w celu odbudowy tamtejszej organizacji konspiracyjnej. Stanisław wyrusza z Warszawy, pozostawiając rodzinie kilka tysięcy złotych jako zabezpieczenie, w tedy też widział miasto po raz ostatni...
Lwowska siatka nie była możliwa do odbudowania, więc skierował się do Rumunii, gdzie czekał na niego rozkaz przedostania się do Francji. Tam spotkał się z Władysławem Sikorskim, dowódcą naczelnym Armii Polskiej i został oddelegowany na stanowisko dowódcy 1 Dywizji Piechoty, przemianowanej później na 1 Dywizję Grenadierów a następnie dowodził 4 Dywizją piechoty. Żołnierze polscy we Francji byli raczej powstrzymywani od walki. Zwlekano z przydziałami sprzętu i zaopatrzenia, tak więc w dniu wybuchu działań wojennych na froncie zachodnim, w kwietniu 1940 tylko niespełna 3150 żołnierzy z pośród 11000 otrzymała broń i ekwipunek. 19 Czerwca Sosabowski wraz z 6000 żołnierzy został ewakuowany, poprzez port La Pallice, do Wielkiej Brytanii.

Zaraz po wylądowaniu na wyspach Pułkownik zajął się organizowaniem jednostek kadrowych Wojska Polskiego. Pierwotnie Kanadyjska Brygada Strzelców, ponieważ rekrutowana z kanadyjskich Polaków, została później przemianowana na 4 Kadrową Brygadę Strzelców. Żołnierze stacjonowali nieopodal angielskiej jednostki desantowej i w wolnych chwilach ćwiczyli z brytyjskimi skoczkami. Efekty okazały się zdumiewające. Sosabowski wpadł na pomysł stworzenia pierwszej w historii, polskiej jednostki desantowej, spotkało się to z przychylną reakcją zwierzchników. Podkreślając swoją solidarność z żołnierzami Pułkownik Stanisław Sosabowski w wieku 49 lat wykonał swój pierwszy w życiu skok ze spadochronem. Nie był to jego ostatni, zawsze skakał i walczył ze swoimi żołnierzami ramię w ramię. 23 września 1941 roku 4KBS zorganizowała pokazowe ćwiczenia. Obecny na Pokazie Generał Sikorski wręczył skoczkom odznaki spadochronowe, a 9 października przemianował jednostkę na 1 Samodzielną Brygadę Spadochronową.


Zdjęcie z brytyjskiej gazety z 30 wrzewśnia 1941roku. Trening polskich spadochroniarzy w tak zwanym "Małpim Gaju."

Od tego czasu żołnierze ćwiczyli zażarcie a sam dowódca modyfikował i udoskonalał metody treningu. Już po krótkim czasie Brytyjczycy pod wrażeniem efektywności, przyswajali sobie metody Sosabowskiego.Major Tony Hibbert Szef sztabu brytyjskiego desantu wspomina: "...bylem jednak pod wielkim wrażeniem sposobu w jakim Sosabowski prowadził ćwiczenia. On wiedział znacznie więcej od nas, Anglików... Gdy zakładałem szkolę spadochronową wykorzystałem wiele jego pomysłów." O polskich skoczkach pisały nawet gazety a Montgomery wizytując brygadę stwierdził, że jeszcze nigdy nie miał do czynienia z tak świetnymi żołnierzami.

Skok polskiego spadochroniarza z 1SBS Sosabowskiego. Gazeta "The Guardian" 30 września 1941.

Brygada była domyślnie tworzona w celu wsparcia przygotowywanego powstania w Warszawie. Zarówno generałowie Sikorski i Sosnkowski, jak i sam Sosabowski wychodzili z tego założenia. W szeregach 1SBS znalazło się wielu "cichociemnych". Jednak sojusznicy mieli inne plany.  W czerwcu 1943 Generał Browning, dowódca Brytyjskich sił powietrzno-desantowych, stwierdził, iż Polacy nie mogą lecieć do kraju i powinni najpierw wesprzeć inwazję we Francji. Jednocześnie zaoferował Sosabowskiemu objęcie dowództwa polsko-brytyjskiej dywizji spadochroniarzy. Pułkownik odrzucił ofertę, rezygnując tym samym z awansu i prestiżu. Nie chciał rezygnować z odrębności swojej brygady i opierając się na słowach Szefa Sztabu Imperialnego Generała Brooke, który obiecał pozostawienie batalionu do wykorzystania w Polsce. Jednak szybko zapomniano o tej obietnicy. Brytyjczycy potrzebowali żołnierzy do uzupełnienia braków w trakcie inwazji, poza tym w Teheranie Wielka Trójka oddała już Polskę Rosjanom, a jej terytorium miało pozostać teatrem działań wyłącznie Armii Czerwonej. Tak więc wiosną 1944 Anglicy zażądali przekazania brygady pod ich rozkazy, grożąc wstrzymaniem dostaw.

Generał Sosabowski w rozmowie z Generałem Browningiem

Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie dowództwo AK jeszcze raz zaapelowało o przysłanie brygady desantowej, a 8 sierpnia 1944 roku Generał Bór-Komorowski ponowił żądanie. Jednak nie było już to możliwe. Spadochroniarze wszczęli głodówkę na znak protestu, chcieli pomóc w kraju, miastu od którego ich brygada otrzymała sztandar. Po trzech dniach strajk przerwano, na skutek interwencji Generała Sosabowskiego (awans otrzymał 15 czerwca). Przyszedł do koszar, złapał pierwszą lepszą menażkę i spoglądając po spadochroniarzach rzekł: "Za mną!" Poprowadził ich do stołówki, a na odchodne rzucił: "Ja wam dm strajkować..." Jego podkomendni darzyli go szacunkiem i zaufaniem. Jak wspominają, był twardy ale sprawiedliwy, a co najważniejsze nie trwonił życia swoich żołnierzy.

Generał Sosabowski w rynsztunku bojowym przed wylotem do Holandii. Wrzesień 1944 rok.

Marszałek Montgomery na kilka dni przed inwazją w Normandii napisał do szefa swojego sztabu list: "Narody, które znalazły się pod niemieckim butem, będą musiały postępować tak jak im każemy. Zawsze będą musiały tak postępować." I tak się również stało. Polacy zostali skierowani do operacji "Market Garden". Na pytanie swoich podoficerów o ocenę planu lądowania Sosabowski odpowiedział jedynie: "Szkoda tych żołnierzy, którzy tu zostaną."
Desant, zaplanowany przez Montgomerego na 17 września 1944, okazał się fiaskiem. Wylot 1SBS był wielokrotnie przekładany i opóźniany. Anglicy pod Arnhem mieli poważne problemy i czekali na polaków, którzy byli niezbędni. Polscy skoczkowie zostali wysłani na raty, a co najgorsze nie wszyscy zostali zrzuceni w rejonie działań. Jedynie 1067 żołnierzy i oficerów znalazło się pod Driel w Holandii. Kilka kilometrów od mostu na Renie.

Lądowanie 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej pod Driel. Holandia wrzesień 1944



Resztę brygady zrzucono dopiero 23 września, 30 kilometrów od rejonu działań. Generał Sosabowski nie mógł się przeprawić przez Ren, gdyż prom do tego przeznaczony okazał się uszkodzony. Pomimo to z 22 na 23 Września udało się przeprawić 60 żołnierzy. Dopiero później zdobyto prowizoryczne łodzie i Polacy sforsowali rzekę, pod silnym ogniem nieprzyjaciela. Niestety Niemcy odbili Arnhem dzięki dwóm dywizjom pancernym SS, których według angielskiego wywiadu miało tam nie być. Anglicy broniący mostu musieli się wycofać, osłaniani przez 1 Samodzielną Brygadę Spadochronową. Dzięki nim 2163 żołnierzy z brytyjskiej 1 dywizji zdołało przeprawić się z powrotem na  południowy brzeg Renu. Polscy skoczkowie jako ostatni przepłynęli rzekę, większość z nich wpław.
Była to porażka, której ciężaru nikt nie chciał wziąć na siebie. "Ojcowie" planu, Montgomery i Browning zrzucili całą winę na Generała Sosabowskiego. Argumentując, iż to on opóźniał przybycie Polaków, nie chcąc przyjść z pomocą siłom Brytyjskim. Dowodził nieudolnie przez co operacja pod Arnhem zakończyła się porażką. Usunięto go ze stanowiska dowódczy 1SBS. Na ostatnim apelu brygady ich Generał polecił swoim żołnierzom karność i dyscyplinę wobec nowego dowodzącego.

Generał Sosabowski na ostatnim apelu swojej brygady spadochronowej. Grudzień 1944 rok. Na pożegnanie zabronil żołnierzom bojkotowania decyzji o jego odsunięciu.

O przewrotności, największego nieudacznika II wojny światowej, jak nazywają go niektórzy historycy. Mowa o Marszałku Montgomerym, świadczą dwa listy jego autorstwa. Jeden z 5 października 1944 roku, skierowany do Sosabowskiego. Pisał w nim, że za męstwo i odwagę chciałby odznaczyć 10 polskich skoczków medalami i aby generał podał mu 10 nazwisk do wyróżnienia. W kolejnym liście z 14 października do naczelnego dowództwa napisał, że Brygada źle walczyła i nie chce ich pod swoim dowództwem, zaproponował nawet przerzucenie żołnierzy do Włoch.
Losy bohatera z pod Arnhem miały okazać się jeszcze tragiczniejsze. Po wojnie Władze PRL pozbawiły generała obywatelstwa polskiego. Brytyjczycy nie poczuwali się do uhonorowania go świadczeniami kombatanckimi, więc nie miał żadnych środków do życia. Musiał pracować jako magazynier w fabryce silników elektrycznych. Jego towarzysze broni, również zatrudnieni w tym zakładzie codziennie witając się z nim stawali na baczność i salutowali. Sosabowski miał na utrzymaniu rodzinę, opiekował się synem, który w czasie Powstania Warszawskiego stracił wzrok.

Generał Sosabowski z synem Stanisławem Januszem, który stracił wzrok w Powstaniu warszawskim. Zdjęcie powojenne.

Nie chciał nigdy przyjąć obywatelstwa Brytyjskiego. Kilka lat po wydarzeniach w Holandii chciał wziąć udział w uroczystości upamiętniającej bitwę pod Arnhem. Nie miał jednak paszportu, gdyż był pozbawiony obywatelstwa. Kiedy na granicy nie chciano go wpuścić bez dokumentu, zirytowany rzekł: "Dlaczego do cholery nie pytaliście mnie o paszport, kiedy ostatnim razem tu byłem?"
Zastanawiające jest iż największą wdzięczność i pamięć w powojennych latach, Generał Stanisław Sosabowski, jak i jego 1 Samodzielna Brygada Spadochronowa, znalazła u Holendrów. W 1946 roku Królowa Wilhelmina zwróciła się do Ministerstwa Obrony z wnioskiem odznaczenie 1SBS za zasługi. Jednak pod naciskiem Brytyjczyków Ministerstwo poradziło królowej by lepiej z tym poczekać. Nie mogli pozwolić na odznaczanie ludzi, którzy oficjalnie byli winni porażki. Jednak społeczność miasteczka Driel walczyła za polaków tak jak oni walczyli za nich w ´44. W miejscowości znajduje się ulica Generała Sosabowskiego jak i ulica Polska. Dopiero w 2006 roku za sprawą społeczności Driel i królowej Beatrix Generał Sosabowski został rehabilitowany i pośmiertnie odznaczony Orderem Brązowego Lwa. Żołnierze zaś Orderami Wilhelma. Rząd brytyjski przeprosił i przyznał się do błędu. Na uroczystości prócz kombatantów nie było jednak przedstawicieli Rządu Polskiego.
Stanisław Franciszek Sosabowski zmarł w Londynie w 1967 roku na zawał serca. Wierni mu spadochroniarze z 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, dwa lata po śmierci przewieźli jego prochy do polski, gdzie złożono je na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.


Oryginalny mundur Generała Sosabowskiego, używany w bitwie pod Arnhem we wrześniu 1944 roku.


Polecam film dokumentalny z 2007 roku "Honor Generała". Jak również do pracy pana Erika van Tilbeurgh.

6 komentarzy:

  1. Dzień dobry!
    Bardzo ciekawy artykuł, a zwłaszcza dokumentacja fotograficzna. Mam pytanie, skąd pochodzi fotografia lądowania 1SBS pod Driel?
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie zainteresowanie wpisem, jak i komentarz.
      Fotografia pochodzi z książki pod tytułem "Rozdarty Naród". Jednak można ją znaleźć w wielu miejscach w internecie, jak na przykład na stronie poświęconej amerykańskiej 315 Grupy Transportowej, która zrzucała Polaków pod Driel.

      Pozdrawiam.

      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Bardzo potrzebny artykuł. Osoba generała Sosabowskiego wymaga cyklicznego przypominania tym bardziej, że młode pokolenia Polaków nic nie wiedzą w temacie PSZ/Z. Dziękuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Pisząc moje teksty, zawsze mam nadzieję, że pomogę komuś odkryć coś nowego lub zainteresuję tematem.

      Usuń
  3. Pomimo ze znam rowniez historie gen.Sosabowskiego ,przeczytalem ten artykul z przyjemnoscia.
    Bardzo pozytywna postac , wielki czlowiek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sosabowski został "kozłem ofiarnym" i tyle. A cały mechanizm porażki pokazał film "O jeden most za daleko".

    OdpowiedzUsuń

Komentuj - to dla mnie najlepsza motywacja.