środa, 18 maja 2016

MG 42 - "Piła Hitlera"

6 czerwiec 1944 rok, wybrzeże Normandii.
Poranek jest zimny i szary, amerykańscy G.I. kulą się w ciasnym wnętrzu łodzi desantowej. Ktoś zwymiotował, trudno określić czy ze strachu, czy z powodu choroby morskiej. Pomiędzy 40 żołnierzami, nad skrzynkami z amunicją pochyla się 19 letni private David Silva. Łódź desantowa podskakuje na wzburzonych falach wywołując zawroty głowy. Jednak nie to jest najgorsze. David dobrze słyszy narastające odgłosy, dochodzące od strony wybrzeża. Wybuchy i strzały, nad nimi jednak góruje przeraźliwy dźwięk. Niczym zasuwanie zamka błyskawicznego, lub cięcie piłą tarczową. To z rzadka przerywany ogień niemieckiego MG 42. Privat Silva niczym mantrę powtarza w głowie instrukcje:
"Po opadnięciu rampy jak najszybciej wybiec z łodzi i szukać schronienia na plaży."
Kule bębnią po burtach łodzi, cześć z nich przebija pokryte cienką warstwą metalu drewno. Żołnierze przykucają by uniknąć rykoszetujących pocisków. Nagle barka wbija się w plaże "Omaha", a klapa opada. Amerykanie podrywają się do biegu. Pierwszy szereg, zamiast zbiec po trapie, wpada do wnętrza łodzi pchnięty pociskami niemieckiego karabinu maszynowego. Kiedy David w końcu przedziera się przez zabitych i rannych, wskakując do wody, na powitanie ukazują mu się setki ciał porozrzucanych na plaży i unoszących się na wodzie. On jednak biegnie, nawet kiedy trzy kule, nieustannie plującego MG 42, ranią go w nogę i plecy, nie przestaje biec. Wie, że biegnie o swoje życie.  
O świcie 6 czerwca, 21 letni strzelec Heinrich Severloch leży w swojej kryjówce na zboczu wznoszącym się nad plażą nieopodal Colleville-sur-mer. Alianckie okręty i bombowce zrzucają setki ton bomb i pocisków na umocnienia obronne. Widerstandsnest 62 wychodzi z tego bez szwanku. Większość eksploduje kilka, kilkanaście metrów za pozycjami Niemców. Nagle następuje cisza. Severloch wie, że przerwano ogień ze względu na jednostki desantowe. Pociąga za zamek swojego MG 42 i wytęża wzrok. O godzinie 6:30 pojawia się pierwsza fala łodzi desantowych, takich fal miało być jeszcze 10. Kiedy tylko opadają "dzioby" statków, Heinrich otwiera ogień do bezosobowej, wylewającej się z wnętrza barek, ludzkiej masy. Pociski jego MG zbierają krwawe żniwo. Karabin prowadzi nieustanny ostrzał prawie przez 8 godzin. Oficer co jakiś czas donosi amunicję, którą Severloch posyła w stronę wroga. Z czasem zaczyna dostrzegać na plaży ludzi z krwi i kości, ludzi których on rani, lub zabija. Ich twarze mają mu towarzyszyć już do końca życia. Jednym z nich jest private David Silva. Severloch jednak nie przerywa ognia, rozkaz jest jasny:
"Utrzymać pozycję za wszelką cenę!"
Poza tym wie, że Amerykanie nie zawahają się przed zabiciem go. Heinrich Severloch prowadzi ogień do końca. Kiedy zużył całą amunicję, co najmniej 12.000 pocisków, strzela ze swojego karabinu. O 15:30, na rozkaz oficera, jako ostatni opuszcza stanowisko 62. Według własnych relacji, tylko jego MG 42 zabija lub rani nie mniej niż 2 tysiące żołnierzy lądujących na plaży "Omaha."  Wydaje się to jednak nieco przesadzonym szacunkiem.
* Tekst na podstawie wspomnień Davida Silva i Heinricha Severloch.        

Stanowisko MG42 na normandzkiej plaży. 6 czerwiec 1944 rok.

Jeśli chodzi o najlepszy karabin maszynowy okresu II Wojny Światowej, odpowiedź jest prosta; MG 42. Broń ta wyprzedzała znacznie swoich konkurentów, i była używana przez Bundeswehrę w niezmienionej formie, do lat 50 pod zmienioną nazwą MG1. Do dzisiaj niemieckie karabiny maszynowe używane przez wojsko, MG3 nie różnią się wiele od pierwowzoru z lat wojny.