W pewnym momencie od wschodu rozległ się nieopisany jazgot i w ułamku sekundy ziemią wstrząsnęły kolejne wybuchy. Gniazdo karabinu maszynowego zniknęło w kuli ognia i nie pozostało po nim nic, poza dymiącą, czarną dziurą. Ostrzał katiusz nie ustawał. Stacjonujące po drugiej stronie Wołgi "Organy Stalina" bezkarnie siały spustoszenie, na niemieckich pozycjach. Młody oficer zrozumiał, dlaczego sowieci cofnęli się w głąb swoich pozycji. Wyrzutnie rakietowe nie były zbyt celne, za to śmiertelnie groźne. Żołnierze nie wytrzymywali wycia, podobnego do jęków jakie wydawały nadlatujące pociski. Wielu z nich wyskakiwało z kryjówek i biegło bez celu w objęcia śmierci. Nikogo nie dziwił fakt, iż jego towarzysze odchodzą od zmysłów w strachu przed kolejnym atakiem rakietowym. Zdarzało się, że w przeciągu tych kliku, kilkunastu sekund, kiedy spadały setki radzieckich pocisków, ludzie kompletnie siwieli.
Katiusze BM-13 i BM-8 ostrzeliwują niemieckie pozycje pod Stalingradem. Październik 1942 rok. |
"Katiusza" to popularna nazwa rosyjskich wyrzutni rakietowych BM-8, BM-13 i BM-31. Katiusza to zdrobnienie rosyjskiego imienia Jekatierina, które to też nosiła popularna piosenka, mówiąca o tęsknocie dziewczyny do ukochanego na froncie. Pieśnią tą dodawali sobie otuchy wszyscy czerwonoarmiści. Niemcy jednak mieli nieco inną nazwę dla tej broni, nazywali ją "Stalinorgel", czyli "Organy Stalina". To z powodu przerażającego dźwięku jakie wydawały wystrzeliwane pociski, przypominającego Jazgot lub jęk.