Na wstępie muszę się przyznać, iż sięgając po książkę pana Jarosława Dudka - "Chzarowie - Polityka, Kultura, Religa", nie miałem pojęcie kim właściwie są ów tytułowi bohaterowie. Ponieważ lubię wiedzieć o czym będę czytał postanowiłem szybko sprawdzić hasło "Chazarowie". Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że we wczesnym średniowieczu byli liczącą się potęgą. Ba można nawet stwierdzić, iż stworzyli prawdziwe imperium rozciągające się od morza Kaspijskiego po wschodnią Europę. Kiedy natknąłem się na cytat pisarza Arabskiego z X wieku Ibin Rosetha, dotyczący władcy Chazarów:
"...w piątek modli się wraz z muzułmanami, w sobotę z Żydami, zaś w niedzielę z chrześcijanami”
Wiedziałem, że muszę wiedzieć więcej. Tym bardziej, iż tak na prawdę Chazarowie są bardzo tajemniczym ludem i dziś nie wiadomo do końca co jest prawdą a co mitem.
Na samym wstępie do książki, pan Dudek zaskoczył mnie cytując fragment listu Chasadaja ibin Szapruta do władcy Chazarów. Wprowadza to czytelnika w atmosferę tamtych czasów i wzmaga zaciekawienie tematyką. Zresztą na dalszych stronach, autor również w zręczny sposób posługuje się różnorakimi tekstami źródłowymi. Staranność w zachowaniu przejrzystości pomaga w zrozumieniu zagmatwanych dziejów tego ludu. Książka podzielona jest na rozdziały, w których autor stara się odpowiedzieć na kolejne pytania. Sposób jego analizy i posiłkowanie się mniej lub bardziej znaną bibliografią, pozwala mieć wrażenie, że czytelnik bierze czynny udział w badaniu zagadnienia.
Do dziś pozostaje wiele nierozstrzygniętych kwestii odnośnie Kaganatu Chazarskiego, można śmiało powiedzieć, iż jest to najbardziej tajemniczy i najmniej znany lud swojej epoki. Pomimo iż w tamtym okresie tworzył imperium militarne i demograficzne, o którego względy zabiegały między innymi Bizancjum i Kalifat.
Strony
▼
niedziela, 24 lipca 2016
niedziela, 17 lipca 2016
Wojna polsko-japońska - Konflikt którego nie było (?)
Co ma Japonia do Polski? Kraj, który leży na drugim krańcu świata. Jakie mogły go łączyć interesy i kwestie sporne z naszą ojczyzną? Wydawać by się mogło, że żadne. A jednak 11 grudnia 1941 roku rząd polski na emigracji wypowiedział wojnę Cesarstwu Japońskiemu. Od odzyskania niepodległości po dzień dzisiejszy jest to jedyna taka deklaracja złożona przez Polskę. Mało tego, konflikt trwał 16 lat i był pełen sprzeczności. Wojna ta zasługuje na miano "Najdziwniejszej Wojny" w dziejach naszego kraju, a wręcz w historii w ogóle.
By ujrzeć całą sprawę w pełnym jej spektrum, należy zacząć od początków relacji II RP z krajem kwitnącej wiśni. A właściwie jeszcze wcześniej.
By ujrzeć całą sprawę w pełnym jej spektrum, należy zacząć od początków relacji II RP z krajem kwitnącej wiśni. A właściwie jeszcze wcześniej.
Członkowie Komitetu Narodowego, Paryż 1918 rok |
poniedziałek, 4 lipca 2016
Richthofen - Człowiek za legendą "Czerwonego Barona"
Manfred Albrecht Freicherr von Richthofen, Znany jako "Czerwony Baron." Legenda I wojny światowej, as lotniczy i idol dla współczesnych sobie Niemców. Zawsze honorowy, rycerski, waleczny i przede wszystkim dżentelmen. Lecz czy aby na pewno? Wiele filmów jak również opracowań przedstawia Richthofena własnie w taki sposób. W pierwszych minutach filmu Nikolaia Müllerschöna z 2008 roku, Młody Manfred leci wraz ze swoimi lotnikami na pogrzeb zestrzelonego angielskiego pilota. Łamiąc rozkazy w imię honoru, udaje się na terytorium wroga tylko po to, by przelatując nad jego grobem zrzucić doń wieniec pożegnalny. W innym momencie tego samego filmu wypowiada do swoich pilotów patetyczną kwestię:
"Naszym celem jest zestrzelenie samolotów, nie pilotów! Jesteśmy sportowcami, a nie rzeźnikami!"
Szukając informacji na temat tego człowieka można trafić na opisy, kiedy po uszkodzeniu wrogiej maszyny i zmuszeniu jej do lądowania Richthofen zatacza nad nią koło i upewniając się, iż pilotowi nic się nie stało odlatuje, bądź ląduje obok i po dżentelmeńsku bierze go do niewoli. Lub też widząc angielskiego pilota, który rozpaczliwie uderza pięściami w zacięte karabiny, zrównuje z nim swój lot i po zasalutowaniu, oddala się w stronę swoich pozycji. Przecież rycerski honor nakazuje oszczędzić bezbronnych.
Czy jest to zgodne z prawdą? Postać tego pilota była wiele razy wykorzystywana do celów propagandowych, przez Kajzera, a potem również przy pomocy Hermana Göringa przez III Rzeszę. Mit, legenda, propagandowe kłamstwa i prawda wymieszały się w takim stopniu, iż nie sposób odróżnić ich dziś od siebie. Jako dowód można przytoczyć jego autobiografię "Der Rote Kampfflieger". Ta niezbyt gruba książeczka została opublikowana w trzech wydaniach. Pierwszym jeszcze za życia samego autora w 1917 roku, drugim w 1920 i trzecim w 1933. Każde z tych wydań różni się zasadniczo od siebie treścią.
W 2015 roku niemiecki historyk, Joachim Castan, dostał możliwość wglądu do rodzinnego archiwum rodu Richthofen. Jako pierwsza osoba z poza rodziny, mógł zobaczyć i przeczytać dokumenty które do tej pory nie były znane opinii publicznej. Wyniki jego "śledztwa" rzucają nieco światła na postać tego młodego pilota i pozwalają odróżnić fałsz od prawdy.
Jak każdą historię o człowieku, należy zacząć ją od jego dzieciństwa...
"Naszym celem jest zestrzelenie samolotów, nie pilotów! Jesteśmy sportowcami, a nie rzeźnikami!"
Szukając informacji na temat tego człowieka można trafić na opisy, kiedy po uszkodzeniu wrogiej maszyny i zmuszeniu jej do lądowania Richthofen zatacza nad nią koło i upewniając się, iż pilotowi nic się nie stało odlatuje, bądź ląduje obok i po dżentelmeńsku bierze go do niewoli. Lub też widząc angielskiego pilota, który rozpaczliwie uderza pięściami w zacięte karabiny, zrównuje z nim swój lot i po zasalutowaniu, oddala się w stronę swoich pozycji. Przecież rycerski honor nakazuje oszczędzić bezbronnych.
Czy jest to zgodne z prawdą? Postać tego pilota była wiele razy wykorzystywana do celów propagandowych, przez Kajzera, a potem również przy pomocy Hermana Göringa przez III Rzeszę. Mit, legenda, propagandowe kłamstwa i prawda wymieszały się w takim stopniu, iż nie sposób odróżnić ich dziś od siebie. Jako dowód można przytoczyć jego autobiografię "Der Rote Kampfflieger". Ta niezbyt gruba książeczka została opublikowana w trzech wydaniach. Pierwszym jeszcze za życia samego autora w 1917 roku, drugim w 1920 i trzecim w 1933. Każde z tych wydań różni się zasadniczo od siebie treścią.
Freiherr Manfred Albrecht von Richthofen u szczytu swojej kariery. |
W 2015 roku niemiecki historyk, Joachim Castan, dostał możliwość wglądu do rodzinnego archiwum rodu Richthofen. Jako pierwsza osoba z poza rodziny, mógł zobaczyć i przeczytać dokumenty które do tej pory nie były znane opinii publicznej. Wyniki jego "śledztwa" rzucają nieco światła na postać tego młodego pilota i pozwalają odróżnić fałsz od prawdy.
Jak każdą historię o człowieku, należy zacząć ją od jego dzieciństwa...