Pierwsze dni września 1939 roku, upływały w Wilnie jak wszystkie inne tego roku. Ludzie spacerowali w parkach, chodzili na zakupy i do kawiarni. Szkoły i urzędy były otwarte jak zazwyczaj, a w teatrze wystawiano spektakle. Wojna z III Rzeszą wydawała się odległa, ludzie co najwyżej czytając poranną gazetę zadawali sobie pytanie, kiedy Francja i Anglia ruszy wreszcie z ofensywą na zachodzie. O wojnie świadczył jedynie przerzedzony garnizon, oddziały wymaszerowały na zachód i biły się z Niemcem. W Wilnie pozostawiono nieliczne wojska koszarowe. Sytuacja jednak miała się już niedługo zmienić i to w dość drastyczny, oraz brutalny sposób. 13 września nad miastem pokazały się samoloty z czarnymi krzyżami na skrzydłach i naprowadzane przez sowiecką radiostację w Mińsku, bombardowały miasto. Luftwaffe obrało na cel koszary, dworzec kolejowy i elektrownię, bomby spadły również na radiostację na Lipówce. Wojna wkraczała na Wileńszczyznę.
|
Panorama przedwojennego Wilna. Fotografia: Jan Bułhaka |
Kiedy 17 września 1939 roku sowieckie hordy ruszyły by "wyzwolić" Ukrainę i Białoruś od białopolaków i otoczyć bratnią ludność opieką w obliczu wojny. Naczelny Wódz, Edward Rydz-Śmigły wydał dyrektywę ogólną by nie walczyć z sowietami.