30 lipca 1898 roku, Friedrichsruh Szlezwik-Holsztyn Cesarstwo Niemieckie.
W pokoju było słychać miarowe tykanie zegara, które nadawało pogrążonemu w półmroku pomieszczeniu jeszcze więcej upiorności, niż rzeczywiście w nim było. Na drewnianym łóżku z wezgłowiem, w chaosie poduszek i kołdry, leżała wychudła postać. Skóra na twarzy starca była niczym pergamin, zaś chusta związana pod brodą, wydawała się trzymać łysą głowę w całości. Pierś tego nieszczęśnika unosiła się, to znów opadała w nierównych odstępach i widać było, że oddychanie staje się nie lada wyczynem. Z cienia wyszedł mężczyzna w średnim wieku i stanął obok posłania. W tej samej chwili do pokoju weszła druga postać trzymająca w dłoni szklankę, w której znajdowało się kurze żółtko. Mężczyzna wziął ze stolika butelkę koniaku i wlał sporo tego bursztynowego trunku do naczynia. Energicznie mieszając, podszedł do łóżka. Kiedy usiadł na jego skraju, sprężyny lekko zaskrzypiały, a drugi mężczyzna poprawił głowę leżącego. Człowiek ten wydawał się nieprzytomny, jego oczy były zamknięte a twarz, niczym maska, pozostawała bez wyrazu. Łyżka z miksturą, która została przygotowana przez jednego z obecnych, znalazła się przy ustach niedomagającego. Te lekko się rozchyliły i żółtko z alkoholem, spłynęło do ich wnętrza. Nagle oczy starca otworzyły się a bezwładne, do tej pory, ciało wyprostowało nieco. Wyrwał szklankę z rąk, które ją trzymały i krzyknął:
- Naprzód!
- Naprzód!
Następnie jednym haustem wychylił całą zawartość. Ledwo przełknął ów miksturę i znów opadł bezwładnie na poduszki. To było ostatnie słowo, jakie wypowiedział „Żelazny Kanclerz”. Otto von Bismarck zmarł, późnym wieczorem tego samego dnia.
*Sfabularyzowany tekst na podstawie materiałów źródłowych.
Martwy Otto von Bismarck w swoim łóżku 31 lipca 1898 roku. |