niedziela, 23 lipca 2023

Na Moskwę - Przyczyny niepowodzeń kampanii rosyjskich

Co mają ze sobą wspólnego Karol XII, Napoleon i Hitler? Wszyscy ci panowie dowodzili sprawnym wojskiem, a ich armie wydawały się nie do zatrzymania. Jednak wszyscy oni, odnieśli gorzką porażkę w trakcie próby podboju Rosji. Historyk wojskowości Janusz Piekałkiewicz stwierdził:

»Było wiele podobieństw między „kampanią rosyjską” Napoleona w 1812 a atakiem Niemców w 1941 roku«.

W swojej książce „Bitwa o Moskwę” zestawił natarcie Wehrmachtu z natarciem „Grande Armée”, które miało miejsce 129 lat wcześniej. 




Zresztą nie tylko Piekałkiewicz pokusił się o taką analizę. Wielokrotnie dokonywano podobnych porównań między tymi dwiema „kampaniami rosyjskimi”. Już 30 września 1941 roku pułkownik Walter Scherff odważył się poruszyć ten, wówczas nie całkiem wygodny, temat w „Völkischer Beobachter”.

»Każde porównanie jest niedokładne, a jednak żadna dyskusja nie jest możliwa bez porównania. Każdy myślący człowiek próbuje zrozumieć, to co dzieje się dzisiaj przez to, co było kiedyś. Patrząc wstecz na to, co się wydarzyło, ma możliwość wyobrażenia sobie niejasnej przyszłości. W historycznym porównaniu ostatecznie szuka praw życia«.

Oczywiście Scherff dochodzi do uspokajających wniosków w odniesieniu do „mroków przyszłości”.

»Jedno można powiedzieć bez przesady: niemiecki Wehrmacht przetrwa rosyjską zimę na terytorium wroga lepiej niż jego wschodni przeciwnik!«

 

"Generał Mróz"


W 1941 roku niewielu Niemców było świadomych, że już Napoleon w trakcie swojego marszu na wschód mógł spojrzeć wstecz na nieudolnego poprzednika. Cesarz podobno zapytał rosyjskiego emisariusza, która droga do Moskwy jest najlepsza. „Cóż, Wasza Wysokość”, złośliwie odpowiedział Rosjanin, „jest ich wiele. Karol XII. Próbował tej nad Połtawą”. Mówi się, że aluzja do króla Szwecji, którego armia została przetrzebiona w marszu na stolicę Rosji w latach 1708-1709 i ostatecznie rozbita w bitwie pod Połtawą, bardzo rozgniewała Napoleona.

Wszystkie trzy „rosyjskie kampanie” zakończyły się katastrofą. Czy istnieje wspólna przyczyna? Często przytaczane są czynniki naturalne, takie jak: najeźdźcy ponieśli porażkę z powodu ogromu kraju i surowości zimy. Jak daleko poprawne jest to wyjaśnienie?
Rosja posiadała już w czasach Piotra Wielkiego, a więc Karola XII jedno z największych terytorium na ziemi. Podobno car Aleksander ostrzegł francuskiego ambasadora Napoleona, że może wycofać się aż na Kamczatkę. Fakt, że jego imperium nie upadnie wraz z Moskwą, jak historia pokazała, było prawdziwym stwierdzeniem. Już w 1708 roku Rosja posiadała w Petersburgu drugi ośrodek, z którego można było rządzić. W 1941 roku jako dodatkowe „punkty rezerwowe” doszły tereny przemysłowe w Zagłębiu Donieckim i za Uralem. Śmiertelne uderzenie w Rosję w jednym miejscu jak próbował tego dokonać Napoleon, nie mogło być więc skuteczne. Przekonał się o tym już Karol XII, jak i później Hitler.

Trzej zdobywcy wiedzieli, w co się pakują. Karol XII i Napoleon to doświadczeni i odnoszący ogromne sukcesy wodzowie, a Hitler, jako głównodowodzący Wehrmachtu, również ma na początku „szczęśliwą rękę”. Zima 1708-1709 była podobno wyjątkowo sroga, ale Rosjanie cierpieli z jej powodu prawie tak samo, jak również zaprawieni w surowym klimacie Szwedzi. Z drugiej strony, w 1812 roku mrozy nadeszły późno i były stosunkowo łagodne. Zima 1941 roku w żadnym wypadku nie była żadną klęską żywiołową, jak przedstawiała ją nazistowska propaganda, aby odwrócić uwagę od innych przyczyn klęski pod Moskwą. Janusz Piekałkiewicz podsumował to słowami:

»Według często przedstawianych relacji wojska niemieckie pod Moskwą nie zostały pokonane przez Armię Czerwoną, ale przede wszystkim przez „Generała Mroza”. Ale niemiecki Wehrmacht był zbyt potężny, by pokonało go błoto, śnieg lub mróz«.


Niemieccy jeńcy. Operacja "Barbarossa" zima 1942 roku. 


Ekspert do spraw strategii Basil Liddell Hart generalnie relatywizuje wpływ czynników naturalnych na działania wojenne:

»Zagrożenia naturalne, jakkolwiek zniechęcające, są zasadniczo mniej niebezpieczne i niepewne niż zagrożenia ze strony ludzi. Wszystkie okoliczności są łatwiejsze do obliczenia, wszystkie przeszkody bardziej do pokonania niż te, które stawia ludzki opór. Dzięki rozsądnej kalkulacji i przygotowaniu można je przewidzieć co do minuty. Podczas gdy Napoleon był w stanie przekroczyć Alpy „zgodnie z planem” w 1800 roku, to mały Fort Bard tak poważnie wpłynął na ruch jego armii, że cały jego plan był zagrożony«.

Spalona ziemia


Niektórzy historycy widzą inne wyjaśnienie niepowodzenia „kampanii rosyjskich”, mianowicie w taktyce spalonej ziemi. Rosjanie zamieniali tereny zajmowane przez siebie w pustynię, a następnie wycofywali się, w ten sposób wróg był dziesiątkowany z powodu problemów z zaopatrzeniem. W 1708 roku taktyka ta rzeczywiście odegrała ważną rolę. Piotr Wielki używał jej systematycznie do osłabiania najeźdźców. Szwedzka armia po wkroczeniu na terytorium Polski cały czas podążała szlakiem zdewastowanym przez Rosjan. Kiedy Szwedzi dotarli do Tatarska, około 80 kilometrów od Smoleńska, we wrześniu 1708 roku, po marszu pełnym wyrzeczeń, ich zapasy osiągnęły niebezpiecznie niski poziom. Powietrze wypełniał zapach dymu, a horyzont był czarno-czerwony od pożarów szalejących na wschodzie. Karol XII był zmuszony porzucić plan bezpośredniego marszu na Moskwę i zwrócić się ku bogatej w żywność Ukrainie. Została obrana droga na Połtawę, a taktyka spalonej ziemi przyniosła efekt strategiczny.

Jednak zarówno w 1812, jak i w 1941 było nieco inaczej. Co prawda Rosjanie również cofali się przed Napoleonem, ale za tym nie było żadnej strategicznej intencji. Carl von Clausewitz, który w tym czasie służył w rosyjskim sztabie, pisał:

»Wycofanie się Rosjan nie było dziełem żadnego przemyślanego planu. Cofali się, bo w każdej chwili kiedy chcieli podjąć walkę, okazywało się, że nie są jeszcze wystarczająco silni«.

Gdy tylko wojska carskie, podzielone na początku wojny na dwie armie, zostały zjednoczone, przystąpiono do bitwy pod Borodino.
Natomiast w 1941 roku Rosjanie nie mogli się cofać, było to wręcz fatalne dla Armii Czerwonej. Stalin nie chciał słyszeć o odwrocie. Ponad pół miliona sowieckich żołnierzy zginęło lub zostało schwytanych w kotle Kijowskim, ponieważ dyktator zabronił szybkiego odwrotu.

Przewaga liczebna


Jeśli więc ani ogrom kraju i surowość zimy, ani taktyka spalonej ziemi nie wyjaśniają niepowodzenia trzech „kampanii rosyjskich”, to może przyczyną była przewaga liczebna Rosjan? W literaturze wciąż pojawiają się opisy rosyjskich masowych ataków, fal ludzkich, które jedna po drugiej i bez względu na straty rozbijają się o nieprzyjacielski front, aż ten nieuchronnie zostanie zalany. Niemniej jednak na obraz przysłowiowego „rosyjskiego walca” należy patrzeć z pewną rezerwą, w grę wchodzi tu również propaganda. Media Goebbelsa wykorzystały ideę konfliktu między cywilizowaną i nowoczesną uzbrojoną „elitą aryjską” z jednej strony a prymitywną, fanatyczną hordą słowiańską z drugiej. Jaka była naprawdę równowaga sił? Karol XII dowodził łącznie około 63 tysiącami ludzi przeciwko 92 tysiącom Rosjan. Oczywiście jest to wyraźna dysproporcja, jednak nie była ona beznadziejna, należy wziąć pod uwagę, że szwedzka armia była jakościowo znacznie lepsza. W roku 1700 nieco ponad 10 tysięcy Szwedów zmiażdżyło czterokrotną przewagę rosyjską pod Narwą.


Zwycięstwo Rosjan w bitwie nad Połtawą w 1709 roku. Obraz z 1717 roku autorstwa Jean-Marca Nattiera.


Napoleon najechał Rosję z prawdopodobnie największą armią w historii: 450 tysięcy żołnierzy, którym car mógł przeciwstawić tylko 160 tysięcy ludzi. Sytuacja zmieniła się w trakcie kampanii na niekorzyść najeźdźców, ale nie na tyle, by mogło to pewnie zaważyć na wyniku wojny. Wreszcie, w ramach hitlerowskiej operacji Barbarossa ponad trzy i pół miliona żołnierzy niemieckich i im sprzymierzonych mierzyło się z dobrymi czterema i pół milionami żołnierzy Armii Czerwonej. Początkowe sukcesy Wehrmachtu były jednak tak duże, że po wznowieniu ofensywy latem 1942 roku równowaga sił była prawie równa.

Dwa fronty


Są również historycy, którzy przyczyn niepowodzenia „kampanii rosyjskich” szukają w innych miejscach, słowo kluczowe to „wojna na dwóch frontach”. Hitler skręca na wschód przed sfinalizowaniem wojny z mocarstwami zachodnimi.

»Bardzo trudny przeciwnik, obdarzony wielkimi zasobami, pozostawał wciąż na zachodzi. Przeciwnik, który notabene miał bliskie związki z Ameryką«.

W ten sposób Sebastian Haffner, niemiecki historyk i dziennikarz podkreśla wagę brytyjskiego oporu.

Ten sam przeciwnik, który siedział Napoleonowi na karku, gdy ten zbliżał się do Moskwy. Na Karolu XII jednak ten argument nie ma zastosowania. Najpierw zmusił do pokoju pierwsze dwie potęgi koalicji duńsko-saksońsko-rosyjskiej, która najechała Szwecję, a dopiero potem ruszył na Rosję. Aczkolwiek tak naprawdę nawet w przypadku Napoleona i Hitlera nie można mówić o „wojnie na dwóch frontach”. Bo chociaż walka z Brytyjczykami w Hiszpanii była niezwykle irytująca dla francuskiego cesarza, to był to tylko uboczny element. To samo dotyczy interwencji Hitlera na rzecz Włochów na Bałkanach i w Afryce Północnej. Jeśli więc istniał jakiś związek z frontem wschodnim, to wydarzenia w Rosji raczej decydowały o tym, co stanie się na „drugim froncie”, a nie na odwrót.

Jaki wódz, taka wojna


Czy zatem nie ma wspólnej przyczyny niepowodzenia „kampanii rosyjskich”? Ogrom kraju i surowość zimy, taktyka spalonej ziemi, liczebność armii rosyjskiej i „wojna dwu frontowa” – wszystkie te czynniki bezsprzecznie odegrały swoją rolę, ale żaden z nich nie był tym decydującym we wszystkich trzech przypadkach. Pozostaje więc szukać wspólnego czynnika u samych agresorów. Karol XII był osobą bardzo zamkniętą, która niewiele ujawniała o swoich poglądach politycznych. Wygląda na to, że w ogóle nie interesował się polityką. Postać króla wykazuje silną romantyczną cechę moralności.

»Postanowiłem nigdy nie prowadzić niesprawiedliwej wojny, ale nie kończyć wojny sprawiedliwej do czasu upadku moich wrogów«.

W ten sposób zwrócił się do swoich doradców po ataku na Szwecję.

Dobro czy zło, czarne czy białe, wszystko lub nic, to kategorie, w których myślał Karl. Ponadto miał tendencję do tak zwanej „ułańskiej fantazji”, czyli do odważnych i obiecujących chwałę przedsięwzięć, które można było rozpoznać już od najmłodszych lat. Karl to urodzony generał, który prawie całe życie spędził na kampaniach, chętnie dzieląc cierpienia swoich podwładnych. Według Clausewitza wojna jest kontynuacją polityki, innymi jej środkami. Dla Karola XII, któremu brakowało elementu politycznego, stała się celem samym w sobie.
Świadectwem tego jest fakt, że król kontynuował walkę, która po Połtawie stała się beznadziejna przez dziewięć lat, aż do swojej gwałtownej śmierci, podczas gdy Cesarstwo Szwedzkie wyraźnie podupadało. To samo dotyczy Napoleona.

»W rzeczywistości jego cele wojenne zmieniały się w trakcie kampanii i były tym trudniejsze do odczytania z jego własnych wypowiedzi, ponieważ wydawały się zależeć od tego, z kim rozmawiał«.

Stwierdza Steven Pole, który analizował francuską „kampanię rosyjską”.
Chyba najbardziej trafnie, prawdziwe cele Bonapartego oddaje słynne oświadczenie skierowane do Metternicha w 1814 roku:

»Wasi władcy, urodzeni na tronie, mogą zostać pokonani dwadzieścia razy, a jednak zawsze wracają do swoich rezydencji. Ja, syn szczęścia, nie mogę sobie na to pozwolić! Moje rządy nie przetrwają tego dnia, w którym przestałbym być silnym i w konsekwencji groźnym!«


Odwrót napoleona spod Moskwy.


Napoleon uważał, że musi stale potwierdzać swoją wielkość w bitwach. Wydawać się może, że nie chodziło mu o konkretny cel polityki zagranicznej, ale o nieograniczoną chwałę militarną.
W przypadku Hitlera natomiast mamy do czynienia z ideologiczną sprzecznością. Z jednej strony marzy o „ostatecznym zwycięstwie”, po którym nastąpi „tysiącletnie imperium” jako trwały porządek pokojowy. Z drugiej strony walka sama w sobie jest nieodzownym, tak „świętym” elementem jego światopoglądu. Instrukcje dowództwa operacji Barbarossa odzwierciedlają tę sprzeczność. Początkowo mówiły:

»Ostatecznym celem operacji jest osłona przed azjatycką Rosją na ogólnej linii Wołga-Archangielsk«.

Tam miała powstać stała granica obronna. Jednak Hitler wkrótce zmienia plany dalszego natarcia i pod wrażeniem pierwszych sukcesów rozkazuje nacierać dalej, w kierunku Azji Środkowej i Indii. W odniesieniu do tej sytuacji Steven Pole stwierdza, że:

»Z definicji każda bezcelowa kampania nie może odnieść sukcesu«.

Tak też w żadnej z tych trzech „kampanii rosyjskich” nie widać jasno określonego, realistycznego celu politycznego. Można się więc pokusić o stwierdzenie, że każda z tych ofensyw była skazana na porażkę już z założenia, jako przedsięwzięcia bez jasnych, lub ciągle zmieniających się celach ostatecznych. Taki stan rzeczy wpływał niekorzystnie na podejmowanie decyzji i opracowywanie strategii, czyniąc je, niejednokrotnie już na początku realizacji nieaktualnymi lub bezcelowymi.

Więc tak naprawdę Karol XII, Napoleon Bonaparte i Adolf Hitler pokonali sami siebie, a Rosja była jedynie narzędziem. Oczywiście nie można tego faktu traktować jako ultymatywnej przyczyny klęsk tych trzech „wodzów” i trzech armii. Jest to jedynie wspólna oś dla wszystkich trzech przedsięwzięć, która w połączeniu z innymi czynnikami miała wpływ na klęskę każdego z tych śmiałków chcących podbić ten specyficzny kraj.




Materiały źródłowe:

Janusz Piekałkiewicz - "Bitwa o Moskwę"
Jörg-Peter Findeisen - "Karl der XII. von Schweden"
Paul Britten Austin - "1812. Tom I. Marsz na Moskwę"
Paul Britten Austin - "1812. Tom II. Napoleon w Moskwie"
Paul Britten Austin - "1812. Tom III. Wielki odwrót"
 

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawe - i chyba trafne - spostrzeżenie

    OdpowiedzUsuń

Komentuj - to dla mnie najlepsza motywacja.