środa, 27 września 2023

"Ark Royal" - Sukcesy zwieńczone porażką

Kiedy 14 listopada 1941 roku, trafiony dzień wcześniej torpedą z U 81, HMS „Ark Royal” wywrócił się stępką do góry i zatonął, Admiralicja brytyjska pogrążyła się w żałobie.
Strata mocno uderzyła w Royal Navy, admirał James Somerville, dowódca Force H, powiedział z perspektywy czasu:

»Jeśli nie było w pobliżu Ark Royal, czułem się jak ślepy żebrak bez psa.«

Prawie żaden inny okręt wojenny nie brał udziału w tylu przedsięwzięciach, co ten brytyjski lotniskowiec. Można by tu wyliczyć, chociażby polowanie na Pancernik „Admiral Graf Spee”, Patrole w rejonie Norweskim i przeciwko flocie francuskiej u wybrzeży Al-Marsa al-Kabir w 1940 roku, nie wspominając już o udziale w batalii z Bismarckiem i bitwami konwojów u wybrzeży Malty.


HMS "Ark Royal" około 1939 roku.


Ten typ okrętów długo nie był jednak doceniany przez Brytyjczyków. Po I wojnie światowej Royal Navy początkowo nie przywiązywała wagi do roli lotniskowców, jaką miały później faktycznie odegrać. Trzymając się klasycznego pomysłu pancernika, brytyjskie dowództwo marynarki zaniedbało aspekt samolotów startujących z lotniskowców, zwłaszcza że Królewskie Siły Powietrzne również nie widziały w tym celu. Dlaczego RAF miał mieć coś wspólnego z lotniskowcami? A dlatego, że lotnicy marynarki wojennej, niepopularni w latach dwudziestych, znajdowali się w tamtym okresie pod ich dowództwem. Dopiero gdy admirał Reginald Henderson, jako przedstawiciel innowacyjnych podejść do wojny morskiej, zaczął promować utworzenie „Fleet Air Arm” i budowę lotniskowców, konserwatywne struktury kierownictwa Marynarki Wojennej zaczęły nieco ustępować. Henderson w końcu jako „Rear admiral” od 1931 roku dowodził brytyjskimi lotniskowcami, a w 1934 został „Third Sea Lord and Controller of the Navy” – wyraźny znak, że również na wyspach znaczenie lotniskowców w ogólnej koncepcji zaczęło być stopniowo traktowane na poważnie.

niedziela, 17 września 2023

Jak Polska została "zdradzona" - Piłsudski, Beck i gwaranci polskiej suwerenności w tańcu z Hitlerem i Stalinem

27 stycznia 1934 roku londyński „Daily Mail” napisał:

»To, czego dokonali Hitler i Piłsudski, wydaje się niemal cudem«.

A cóż takiego oni zrobili? Rzesza i Polska podpisały dziesięcioletni pakt o nieagresji, dla Hitlera było to pierwsze spektakularne osiągnięcie dyplomatyczne od chwili objęcia władzy. Teraz tylko niepoprawni sceptycy, mogli wątpić w dążenie do pokoju niemieckiego kanclerza. W „Daily Express” napisano, że dziesięcioletni pakt Hitlera ma niezwykle ważne znaczenie. „Daily Telegraph” natomiast uznał to za najważniejszy wkład narodowosocjalistycznych Niemiec w zapewnienie pokoju w Europie. Pięć i pół roku później, 3 września 1939 roku, Anglia wypowiedziała wojnę Rzeszy za zerwanie owego traktatu i napaść na Polskę. Atak Hitlera na Polskę był skierowany przeciwko państwu, które utraciło niepodległość pod rządami carycy Katarzyny II w XVIII wieku i odzyskało ją dopiero w 1918 roku.
W tamtym czasie, ze względu na niestabilne warunki wojna mogłaby wybuchnąć i bez Hitlera, z innych powodów. Ta jednak wybuchła, bo Polska po prostu stanęła na drodze szalonym marzeniom Hitlera o przestrzeni życiowej na wschodzie. Kraj, który wyrósł z niczego po klęsce jego zaborców w pierwszej wielkiej wojnie. Powstająca nowa Polska znalazła się pod punktem 13. wśród 14-punktowej listy Wilsona, z własnym dostępem do morza. W 1918 roku Polsce trafiły się „soczyste kąski” Niemiec. Amputowana Rzesza Niemiecka uważała tę cesję terytorium na rzecz Polski za najgorszą ze wszystkich okrucieństw terytorialnych i etnicznych, jaka została jej wyrządzona. Nic innego nie pozwoliłoby Hitlerowi tak porwać swoich rodaków, jak hańba polskiego korytarza do morza, przez terytorium Prusko-niemieckie, i „rabunek” obszaru przemysłowego — Wschodniego Górnego Śląska z 225 tysiącami Niemców i najcenniejszych zasobów mineralnych.


Warszawa, 13 czerwca 1934 roku. Joseph Goebbels na spotkaniu z marszałkiem Józefem Piłsudskim. Towarzyszą im: Józef Beck (pierwszy z prawej) i Hans Adolf Graf von Moltke (pierwszy z lewej). 


Nigdzie w Europie mapa nie uwidaczniała takich niespójności, jak w przypadku miasta Gdańsk, które w oczach Niemców dlatego tylko przestało do nich należeć, ponieważ Polska potrzebowała portu. Propagandysta Hitler nazwał traktat wersalski „narzędziem nadmiernego szantażu i najbardziej haniebnego upokorzenia”.