czwartek, 31 maja 2018

Bajończycy - Zapomniana kompania

Około godziny 10, zaczął z lekka opadać pył wzbity pięciogodzinną nawałą artylerii francuskiej. Niemcy okopani na wzgórzu Vimy-les-Ouvrages-Blanc, musieli mieć niezbyt przyjemną niedzielną pobudkę.
Trąbka! Sygnał do natarcia, urywany, nierówny i nerwowy. Dało się jednak rozpoznać melodię "A la baionette!" Żołnierze wyskoczyli z okopów i w ślad za swoim francuskim dowódcą biegli w stronę niemieckich pozycji. 200 postaci w czerwonych spodniach, egzotycznych czapkach tego samego koloru i granatowych kurtkach, rozsypało się tyralierą na "ziemi niczyjej". Długie czworograniaste bagnety lśniły, odbijając majowe słońce. Wróg z rzadka, jedynie pojedynczymi wystrzałami, "witał" nieproszonych gości na swoim przedpolu. kapitan Osmonde pędził na czele swoich legionistów, dając im przykład odwagi i zagrzewając do walki. Gdzieś ze środka grupy a może z któregoś skrzydła, rozbrzmiał ochrypły śpiew. Tęskny, zmęczony, zdać by się mogło, że sponiewierany. Mimo wszystko jednak twardy i ryczący z brutalną desperacją:
- "Hej kto Polak na bagnety... Żyj swobodo, Polsko Żyj!"
Dwie setki gardeł w jednym momencie podjęły melodię i huknęły w stronę niemieckich okopów niczym z armat.
- "Takim hasłem cnej podniety, trąbo nasza, wrogom grzmij!"
Wdzierając się w kajzerowskie zasieki i dopadając pruskich transzei, ponad chórem wzbił się okrzyk kapitana Osmonde:
- "Vive la Pologne!"
Francuz oddał tym hołd i wyraził uznanie swoim podwładnym. Wieczorem był już martwy.
Polska kompania przeskoczyła opuszczoną i zasłaną krwawymi trupami, pierwszą linię niemieckich okopów. W ślad za nimi podążali Belgowie i Czesi. Polacy jednak biegli pierwsi i to w nich huknął nagle ogień niemieckich karabinów i posypały się kartacze. Zawzięci parli jednak naprzód, a kiedy ich kolegów rozrywały zbłąkane pociski francuskiej artylerii, ich wściekłość przybrała jedynie na sile. Garstka polskich straceńców zdobyła 5 km niemieckich umocnień. Bajończycy, na francuskiej ziemi płacili daninę dla Polski, kraju, który nie istniał, ale niejako z ich krwi i poświęcenia miał się niedługo zrodzić. Był 9 maja, roku pańskiego 1915.

*Sfabularyzowany tekst na podstawie materiałów źródłowych     


Bajończycy na francuskiej pocztówce z okresu Wielkiej Wojny

Kim byli Bajończycy? Jeśli w ogóle zdajemy sobie sprawę z polskiej obecności na frontach Wielkiej Wojny, to na myśl nasuwają się nam Legiony Polskie Piłsudskiego i "Błękitna Armia" generała Hallera, no ewentualnie ktoś słyszał o Legionie Puławskim. Często zapomina się jednak lub w ogóle nie wie, o daninie krwi, jaką zapłacili żołnierze 2 kompanii batalionu C w 1 Pułku Legii Cudzoziemskiej. Jak napisał redaktor "Dziennika Łódzkiego", magister Sławomir Sowa:

»Pierwsza Kadrowa obrosła legendą, kości Bajończyków obrosły mchem«.

Dziś chciałbym ten mech nieco zeskrobać i oddać salut w stronę tych ludzi.