czwartek, 18 maja 2023

Monte Cassino - Janusowe oblicze bitwy o klasztor

Czternaście lat po zakończeniu zaciekłych walk o Monte Cassino w 1944 roku, w Republice Federalnej Niemiec na ekrany kin wszedł nowy film. Nosi tytuł „Zielone diabły z Monte Cassino” w reżyserii: Haralda Reinla. Film opowiada o bitwach o Monte Cassino i w jego okolicach. Głównie koncentruje się jednak na wydarzeniach, związanych z jak to jest określone, „ewakuacją ważnych dóbr kultury z klasztoru” przez niemieckiego oficera, na krótko przed tym, jak ponad tysiącletnie opactwo benedyktynów zostało obrócone w gruzy przez alianckie bombowce. Nie ulega wątpliwości, że członkowie Wehrmachtu, a przede wszystkim Oberstleutnant Julius Schlegel, zainicjowali i przeprowadzili akcję, która w rezultacie przyczyniła się do uratowania ważnych dzieł sztuki i skarbów kultury z zespołu klasztornego. Dziś jednak krytycy zarzucają temu filmowi, który kręcono z udziałem weteranów wojennych, że ma za zadanie przede wszystkim rehabilitację żołnierzy niemieckich.Z perspektywy czasu i po lekturze wielu niemieckich opracowań na temat walk o Mnonte Cassino odnoszę wrażenie, że niewiele się zmieniło w tym temacie.


Plutonowy Emil Czech odgrywa Hejnał Mariacki na ruinach klasztoru. 18 Maja 1944 roku.


W polskiej świadomości Monte Cassino zajmuje sporą przestrzeń i chyba każdy Polak zna żołnierskie poświęcenie tamtych dni, kaprala Wojtka, oraz czerwone maki. Tym razem, właśnie z tego powodu, chciałbym spojrzeć na bitwę o klasztor z perspektywy „innych”. Ponieważ okazuje się, że Niemcy, czy większość nacji biorących udział w tej bitwie, widzą ją nieco inaczej.

środa, 10 maja 2023

"Dymy nad Gdańskiem" - Mydło z ludzi dr Spannera

Był kwiecień 1945 roku, Gdańsk leżał w gruzach. Na ulice swój upiorny cień rzucały wypalone szkielety budynków, których porozrzucane wybuchami fragmenty tarasowały szosy, a w całym mieście szerzyła się epidemia tyfusu i pierwsze przypadki duru brzusznego. Niemcy dopiero co opuścili to miasto, stawiając jeszcze bezsensowny opór w okolicach Westerplatte aż do 7 kwietnia. Dziesięć dni później przed budynek Institut für Anatomie der Medizinische Akademie in Danzig zajechał urzędowy samochód. Z jego wnętrza wysiadł Stanisław Buczkowski, delegat Państwowego Instytutu Higieny. Mężczyzna wysiadł ostrożnie z samochodu i dokładnie przyjrzał się budowli. Nic nie wskazywało na to, by padła ofiarą szabrowników. Oficjalnie polski delegat miał zabezpieczać mienie Instytutu Higieny, jednak jego praca polegała również na zapobieganiu szerzących się z powodu opłakanych warunków sanitarnych w Gdańsku chorób. Buczkowski mruknął coś pod nosem i przeszedł do drzwi instytutu. Gdy wszedł do środka, skrzywił się mimowolnie, do jego nozdrzy dotarły ostre chemiczne zapachy, oraz woń śmierci. Gdy przeszedł przez framugę drzwi prowadzących do laboratorium, stanął jak wryty. Na dużym drewniany stole walały się tacki i pojemniki laboratoryjne, obok niego stała duża wanna, po lewej stronie przy drzwiach, tuż przy kaloryferze znajdował się zwalisty regał, a na jego półkach poustawiane były ludzkie czaszki, w dolnej części zaś leżały kości.
Później było już tylko gorzej. Buczkowski miał problemy z panowaniem nad swoim żołądkiem, kiedy przechadzał się z szeroko otwartymi oczami pomiędzy kośćmi, całymi ciałami, głowami, oraz pozbawionymi ich korpusami. Najgorsze były jednak wypreparowane ludzkie skóry. Szok nie mijał, a mężczyzna czuł mrowienie warg i przymus, by wybiec jak najszybciej z budynku. Jego kolejne odkrycie okazało się jeszcze bardziej porażające. Na blacie leżały brązowe kawałki czegoś… Kiedy je dotknął, poczuł charakterystyczną strukturę, a przedmiot pozostawił na jego spoconych palcach „śliski osad”, który lekko się zapienił.

„Mydło” – pomyślał. „to surowe mydło… o kurwa, mydło z ludzi...”


Zdjęcie sali laboratoryjnej Instytutu Anatomii gdańskiej Akademii Medycznej wykonane wiosną 1945 roku.


Gdańsk i jego prowincja od zawsze były miejscem, gdzie historia zapisywała swoje nietuzinkowe fragmenty. Nie inaczej było w czasie drugiej wojny światowej. Był to jeden z punktów, gdzie rozpoczęła się druga wojna światowa, tu miała miejsce obrona Poczty Polskiej i Westerplatte. To tutaj Polacy 1 września o godzinie 6:40 wysadzili w powietrze mosty tczewskie. Z półwyspu Helskiego polska bateria nabrzeżna skutecznie szachowała najeźdźcę niemalże do końca walk obronnych. Na wiosnę 1942 roku Niemcy w Gdańsku realizowali jeden ze swoich wielkich projektów kinowych. To tutaj w rolę „Titanica” wcielił się statek pasażerski „Cap Arcona”, który po odegraniu roli pechowego transatlantyku rzeczywiście 3 maja 1945 roku sam stał się zimnym grobowcem dla setek więźniów obozów koncentracyjnych. W 1944 roku polscy partyzanci dokonali w Borach Tucholskich zamachu na domniemany pociąg Führera, ten jednak okazał się pociągiem pospiesznym relacji Königsberg-Berlin. Tam również Niemcy po ewakuacji ośrodka w Peenemünde testowali rakiety V-2. To pod Gdańskiem znajdował się osławiony obóz koncentracyjny Stutthof, w nim między innymi, po nieudanym zamachu na Hitlera, przetrzymywano rodziny Stauffenberga i pozostałych spiskowców. Z Gdyni w swój ostatni rejs wypłynął statek „Wilhelm Gustloff”. I to w Gdańsku miała znajdować się niemiecka manufaktura produkująca mydło z ludzkiego tłuszczu.