środa, 21 listopada 2018

Ostatnie bitwy kampanii wrześniowej cz.1 - Krew za honor

Szymon Waraksa zaprasza do lektury:

      12 września 1939 roku na zebraniu Najwyższej Rady Wojennej w Abbville przedstawiciele Francji i Wielkiej Brytanii podjęli, decyzję o przerwaniu jakiejkolwiek pomocy dla Polski. Uznano, że sytuacja polskiej armii jest już beznadziejna, a upadek Warszawy jest już tylko kwestią dni. Według premiera Chamberlain nie można było już nic zrobić dla Polski. Francja i Wielka Brytania rozpoczęły przygotowania do wojny pozycyjnej. W tym samym czasie sytuacja w Polsce była bardzo skomplikowana. Generał Kutrzeba przed kilkoma dniami rozpoczął bitwę nad Bzurą, co było dla dowódcy niemieckiej 8 armii całkowitym zaskoczeniem. Przekreśliło to całkowicie niemieckie plany zdobycia Warszawy z marszu. Jednocześnie Niemcy przekroczyli na odcinku armii Modlin Bug. Pod Maciejowicami i Górą Kalwarią przekroczyli Wisłę. W ten sposób plany Naczelnego Wodza, oparcia linii obrony na rzece Wiśle w tym momencie były już całkowicie nieaktualne. Marszałek Rydz-Śmigły usiłuje temu przeciwdziałać, tworząc Front Północny i Południowy. Front Północny dowodzony przez generała Dęba Biernackiego nigdy w zasadzie nie, stworzył jednolitej obrony i bardzo szybko się rozpadł. Front Południowy dowodzony przez generała Kazimierza Sosnkowskiego, miał składać się z armii Kraków i Karpaty połączonych w jedną całość. Decyzja ta dowodziła o słabym rozeznaniu sytuacji przez Naczelnego Wodza, który nie wiedział, że linia Sanu, której miały bronić obie armię stanowi fikcję. Rozkaz odwrotu na przedmoście rumuńskie był aktem desperacji i ostatnią deską ratunku. Naczelny Wódz chciał na południowo wschodnim krańcu kraju przetrwać aż do 17 września kiedy miała zacząć się francuska ofensywa.

Żołnierze Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego i francuskiego lotniczego personelu naziemnego w trakcie "dziwnej wojny". Wrzesień 1939 rok

W ten sposób 12 września zaczęły się walki armii Kraków oraz oddziałów armii Karpaty nad Sanem. Zbliżał się nieubłaganie czas wkroczenia Armii Czerwonej na terytorium II RP, a Józef Stalin bacznie się przyglądał rozwojowi sytuacji w Polsce, aby wkroczyć na terytorium Polski w dogodnym dla siebie momencie. Nieubłaganie zbliżał się (chociaż żaden z polskich żołnierzy, a także dowódców jeszcze tego nie wiedział) koniec kampanii.

niedziela, 11 listopada 2018

Przybylski Łukasz - "Kamień przez Boga rzucony na szaniec..."

Ojcowie, inżynierowie i twórcy polskiej niepodległości. Wspominamy ich za każdym razem kiedy na kartce w kalendarzu pojawi się data 11 Listopada. W prasie, telewizji i internecie przewija się kolorowy korowód wielkich Polaków. Piłsudski, Dmowski, Witos, Haller, Muścicki, Korfanty, Daszuński... kto lepszy? Kto bardziej Polsce niepodległość zwrócił? Jednak czym byliby ci "inżynierowie" gdyby nie mieli budulca, by odrodzić Polskę po 123 latach?
W trakcie wzniosłych uroczystości tak rzadko lub wcale nie wspomina się tych, którzy walczyli i umierali za swój kraj. Tych szarych zwykłych i zapomnianych powstańców, legionistów, żołnierzy. Tych "niczym przez Boga kamienie rzucone na szaniec".

Atak 4 Pułku Legionów Polskich pod Jastkowem 31 lipca 1915 roku. Obraz Józefa Ryszkiewicza

Łukasz Przybylski jest dziś postacią prawie nieznaną i zapomnianą. Nikt nie napisał o nim książki ani nie nakręcił filmu. A był to człowiek, który w sercu nosił Polskę, w żyłach tętniła mu niepodległość, a serce biło w rytm mazurka. Był weteranem trzech powstań oraz pierwszej wojny światowej, dożył ponad stu lat, a dziś prawie nic o nim nie wiadomo.