Prototypy "latającego skrzydła" Braci Horten. Powyżej szybowiec |
Jednak na początku wojny Hitlera bardziej fascynowały coraz cięższe i potężniejsze czołgi niż rozwijanie lotnictwa.
Uważał, że na niebie doskonale poradzi sobie Messerschmitt BF 109. Jeśli chodzi zaś o domniemanego entuzjastę projektu, Hermanna Göringa, to zdania są podzielone. Można znaleźć opracowania, które twierdzą, iż nie był przychylny temu by budować tak "dziwne" konstrukcje. Jego sercu były bliższe koncepcje na podstawie tradycyjnej geometrii dolnopłata, jak na przykład ME 262, który wszedł do masowej produkcji pod koniec wojny.
Wersja bezsilnikowa HO229. Oblatana w grudniu 1944 roku. |
Faktem jest jednak, że bracia Horten pracowali jako doradcy w przemyśle lotniczym. Warto również zauważyć fakt, iż nie posiadali żadnego wykształcenia w kierunku konstruktorskim, co było powodem nie brania ich zbyt poważnie przez grono szacownych "kolegów". Więc aby projekt mógł zaistnieć potrzebna była pomoc kogoś wpływowego. I tu pojawia się postać Marszałka Rzeszy, właśnie Göringa. W 1943 roku przedstawiono mu koncepcję latającego skrzydła jako samolotu myśliwsko-szturmowego. Miała to być odpowiedź na poszukiwany przez niego projekt samolotu 3x1000. Maszyna musiała rozwijać prędkość 1000km/h, móc przelecieć 1000 kilometrów i zabrać ładunek bomb o masie 1000Kg. Marszałek obdarzył projekt swoim błogosławieństwem, może dlatego by w końcu znaleźć sposób na odzyskanie względów Hitlera po porażkach Luftwaffe.
Samolot Horten 9 wyposażono w dwa silniki odrzutowe, na początku były to BMW 003A, lecz sprawiały one problemy i ostatecznie zastosowano silniki Junkers Jumo 004B. Każdy miał moc ciągu 8,5kN, a maszyna mogła rozwinąć prędkość do 1030km/h.
Horten HO229 w trakcie lotu próbnego. Luty 1945 rok. |
Samolot oblatano na początku 1945 i w pierwszym locie maszyna uzyskała prędkość 800km/h. Jednak po dwóch godzinach lotu rozbiła się podczas awaryjnego lądowania, jeden z silników zapalił się. Mimo to produkcję zlecono zakładom Gothaer Wagontechnik, gdzie oficjalnie produkowano wagony osobowe dla pociągów. Wyprodukowano serię prototypów z silnikiem Jumo 004C o mocy ciągu 10kN każdy, również dwumiejscową wersje myśliwca nocnego. Samoloty wyposażono w 4 działka MK-103 30mm i potrafiły zabrać ze sobą dwie, prawie tonowe bomby. Pilot siedział w fotelu z katapultą i w razie potrzeby mógł być razem z nim wyrzucony z kabiny. Pierwszy prototyp miał stałe podwozie, późniejsze wersje posiadały już chowane koła. Zbiorniki paliwa były wyposażone w technikę samoklejącą co likwidowało wyciek paliwa w wypadku przebicia i mieściły 2970 litrów paliwa. Zasięg maksymalny maszyny wyliczono na 4000km przy prędkości przelotowej 900Km/h. Samolot potrafił wzbić się na 15,5 tysiąca metrów, przy prędkości wznoszenia 21,5m na sekundę, a cała konstrukcja była w stanie wytrzymać przeciążenie do 7G.
Kokpit Hortena HO229, widok pilota. |
Koniec wojny uniemożliwił wprowadzenie jednostki w produkcje seryjną, nie stoczyła ona również ani jednego prawdziwego pojedynku. Kiedy amerykanie zajęli zakłady Gotha w Turyngii nie mieli pojęcia czym są ów dziwne samoloty. Trzy prototypy rozłożono i przetransportowano do USA, resztę zniszczono by nie dostały się w ręce Rosjan. Przez prawie 40 lat nikt nie uświadomił sobie potencjału tego samolotu.
Samolot Horten HO229 / Gotha GO229. Złożony po przewiezieniu do USA. |
Dopiero w latach ´80 firma Northrop Corporation zainteresowała się egzemplarzem wystawionym w muzeum w Maryland. Samolot braci Horten miał jeden zadziwiający efekt uboczny. Otóż okazało się iż daje on o wiele mniejsze odbicie radarowe niż współczesne mu wtedy samoloty. Otóż Niemcy niechcący przyczynili się do narodzin technologii stealth. Dzięki temu, że samolot był dość mały, oraz był zbudowany na planie trójkąta, i częściowo składał się z drewna klejonego ze sobą, jego wykrywalność przez radary na wyposażeniu armii brytyjskiej w czasie II wojny światowej, spadła o co najmniej 20% w stosunku do Messerschmitta BF109.
Samolot braci Horten, wystawiony w muzeum w Maryland. Samolot jest pozbawiony skrzydeł, widok od przodu. |
Ale jaja... a ja myślałem, że to bajki z tym batmobilem Adolfa.
OdpowiedzUsuńFajna notka, dzięki i czekam na następną porcję.
Warto zaznaczyć jedno. Skrzydła braci Horten latały i dawały się sterować zwykłemu pilotowi (oni zaczynali od szybowców i to nie małych!). B2 potrzebuje do sterowania lotkami komputerów, bo inaczej lata niestabilnie. Przez 40 lat amerykanie zżynali konstrukcję mającą początki w latach 30 i tak nie zrobili tego poprawnie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca i trafna uwaga.
UsuńTy tak poważnie napisałeś?
UsuńŻaden ze mnie znawca ale myślę że ze zerżnięciem nie mieliby problemu. Raczej wykrywalność mniejsza o "co najmniej 20% w stosunku do Messerschmitta BF109" była dla nich niewystarczająca. A kombinowanie ze kształtem celem zmniejszenia wykrywalności odbiło się na właściwościach lotnych.
OdpowiedzUsuńP.S
Naprawdę śliczny blog.
Pozdrawiam
Tyle że Northrop niczego nie skopiował. On już wcześniej prowadził swoje próby z latającymi skrzydłami począwszy od N-1 i N-9 a skończywszy na YB-35, YB-49 pomijając tutaj B-2.
OdpowiedzUsuńcałe szczęście że nie wyprodukowali tego wcześniej :) inaczej byśmy nawet czytać i pisać nie umieli..ewentualnie byśmy gadali pod sklepem: "Ty a wiesz widziałem takie coś co na to mówią internet"
OdpowiedzUsuńJakieś źródło co do ilości wyprodukowanych prototypów, zamontowanych silników i uzbrojenia? Może do War Thunder dodaliby inną wersję Ho 229 (bo ta obecna już w grze na uzbrojeniu ma 2x30 mm MK 103 i silniki bodajże Jumo 004B) ;)
OdpowiedzUsuńWpis po latach. Kilka uwag, faktycznie udało im się stworzyć samolot bezogonowy, który faktycznie nie potrzebował komputera do utrzymania go w powietrzu. Zmniejszenie wykrywalności i jej wielkość jest zależna od opracowania, jednak trzeba powiedziec najważniejsze. To zmniejszenie odbicia powodowało, że sily naziemno nie miały czasu na poderwanie się w celu reakcji na atak. Samoloty mogły zaatakować i zdązyć uciec, kiedy obrona przeciwlotnicza nie zdązyła sie poderwać. A samoloty uciekłay szybciej, ponieważ były bardziej "na pusto" (mniej paliwa, zrzucone bomby itp.). Dodatkowo, to były odrzutowce, które nawet przez pierwsze lata po wojnie zdołałyby uciec większości odrzutowych myśliwców alianckich. 2 30mm działka, byłyby mordercze dla każdego wrogiego samolotu, czy to myśliwca, czy bombowca. Dodatkową rzeczą było to, ze samolot byłby pierwszy z linii kolejnych co raz to większych maszyn, nawet wymiana silników na nieco nowocześniejsze, wydatnie zwiększała parametry maszyny (czy to zmniejszała awaryjność, zwiększała resurs, czy zmniejszała paliwożerność). Horten byłby świetnym uzupełnieniem luftwaffe jako samolot szturmowy. Co do prototypów to było ich bodajże 3, ale gdzieś w niemczech znaleziono fabrykę gdzie, były już monotowane maszyny produkcyjne (kilkadziesiąt mniej lub wiecej złożonych korpusów).
OdpowiedzUsuń