Krystyna Skarbek |
Krystyna Skarbek urodziła się 1 maja 1908 w Trzepnicy, w rodzinie arystokratycznej. Już tu zaczynają się niezgodności. Brytyjskie źródła twierdzą, iż był to w Warszawie w 1915. Wynika to jednak z jej działalności w okresie II Wojny Światowej i faktu, że często zmieniała tożsamość.
Akt urodzenia Krystyny Skarbek |
Ukochanego ojca straciła w 1930 roku i w tedy też przeniosła się z matką do Warszawy. Jako że była piękną kobietą, zwracał na siebie uwagę mężczyzn i zazdrosne spojrzenia kobiet. Ci którzy ją poznali mówili, że jest "śmiertelnie piękna". Szybko odnalazła się w środowisku artystycznym Warszawy, znała się bardzo dobrze z Witoldem Gombrowiczem. W 1930 wzięła udział w wyborach Miss Polonia którym przewodniczyła Zofia Nałkowska. Doszła do finału ale nie wygrała, zdobyła jednak Tytuł "Gwiazdy Piękności". Zdjęcie w dużej rozdzielczości
Krystyna była bardzo wyzwoloną kobietą, nie zwracająca uwagi na konwenanse, zmieniała często mężczyzn i uprawiała sex dla rozrywki. Ułatwiał jej to fakt, że okazała się bezpłodna. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ sex stał się jedną z broni po którą sięgała w późniejszej karierze wywiadowczej.
Jej pierwsze małżeństwo z Gustawem Gettlichem nie przetrwało zbyt długo. Najwidoczniej ze względu na liczne romanse kobiety. Często gościła w Zakopanem, gdzie wypoczywała jeżdżąc na nartach w towarzystwie artystów, biznesmenów i oficerów. Dla rozrywki nawiązała kontakty z przemytnikami alkoholu i papierosów, wykonując dla nich zadania kurierskie. Przemycała na ich zlecenie towar przez granicę Polsko - Słowacką. Jak się później okazało, poznane kontakty oraz znajomość kryjówek i szlaków były dla niej zbawienne. Tam również wzięła udział w wyborach Miss Nart które wygrała. Rozwód z Gettlichem wzięła w Wilnie w 1932 roku, wcześniej przyjmując wyznanie protestanckie by ponownie móc wyjść za mąż. Drugim jej mężem został Jerzy Giżycki, para wzięła ślub w 1938 roku w Warszawie. Znali się już wcześniej z Zakopanego, kiedy Skarbek była jeszcze żoną Gettlicha. Giżycki był dyplomatą, podróżnikiem z zamiłowania. Krótko po zawarciu związku małżeńskiego para wyjechała do Kenii, gdzie Jerzy został wysłany jako polski konsul. Jednak i to małżeństwo nie było szczęśliwe. Kiedy we wrześniu 1939 roku Hitler zaatakował Polskę, choć już w tedy żyli w separacji, razem wyruszyli do Francji. Stamtąd nasza bohaterka już sama, przeprawiła się przez kanał La Manche i po przybyciu do Anglii niezwłocznie zgłosiła się do Kierownictwa Operacji Specjalnych (SOE), proponując pomoc w przerzucaniu kodów radiowych i informacji wywiadowczych z Węgier do Polski. Bardzo szybko została przyjęta i ukończyła szkolenie z wyróżnieniem, jako pierwsza kobieta w historii wywiadu brytyjskiego. Odznaczała się wysoka sprawnością w posługiwaniu się bronią palną, jak również w trakcie kursu "cichego zabijania". Polegającym na eliminowaniu przeciwnika przy pomocy gołych rąk, liny czy noża. Tę ostatnia broń Krystyna upodobała sobie szczególnie i już nigdy nie rozstawała się ze swoim ulubionym sztyletem. Nosiła go nawet do wieczorowej sukni na balach i bankietach.
Broń osobista Krystyny Skarbek vel. Christina Granville. Można ją oglądać w Imperial War Museum w Londynie. |
W 1940 przerzucono ją do Budapesztu gdzie przedstawiała się jako dziennikarka Christine Giżycka (Nadal pozostawała w związku małżeńskim z Jerzym Giżyckim. Rozwód wzięli dopiero w 1946 roku). Nawiązała współpracę z polskim agentem Andrzejem Kowerskim i w niedługim czasie zostali kochankami. Warto tu wspomnieć, że mężczyzna był inwalidą. Przed wojną na polowaniu stracił nogę i miał drewnianą protezę do wysokości kolana. Nie powstrzymało go to jednak przed braniem udziału w walkach we wrześniu '39, a później przed skokami ze spadochronem (podobno zapasową protezę maił zawsze w plecaku), ale to temat na oddzielną notkę. Pierwsza przeprawa pary szpiegów, szlakiem tatrzańskim do Polski skończyła się prawie tragicznie. Wraz z przewodnikiem, znanym skoczkiem narciarskim Janem Marusarzem, całą grupą wyruszyła w lutym przez słowackie Tatry w stronę kraju. Zamiecie i temperatura spadająca poniżej -25°C zabiły ponad 30 osób. Jednak Skarbek wraz z Kowerskim zdołali dotrzeć do Warszawy. Tam szybko nawiązała kontakt z organizacją "Muszkieterowie", tym samym narażając się władzom Polski Podziemnej. "Muszkieterzy" byli uważani przez nich za konfidentów współpracujących z okupantem. Również i ją o to oskarżono i nałożono wyrok śmierci. Jednak dzielna Krysia nie zraziła się tym i udało jej się odnieść, jeśli nie największy to jeden z większych sukcesów w swojej krajerze szpiegowskiej. Wywiozła z kraju informacje na temat rozmieszczenia i wyekwipowania wojsk niemieckich na terenie Polski, jak również informacje o wykorzystywaniu przez nazistów polskich fabryk do celów wojskowych. Jednak nie to przyniosło jej podziw ze strony anglików. Najcenniejsza była informacja o dacie i stopniu przygotowania hitlerowców do ataku na Rosję. W ten oto sposób Churchill poznał szczegóły planu Barbarossa. Z pierwszej akcji Skarbek przywiozła ze sobą do Budapesztu również Włodzimierza Ledóchowskiego, emisariusza polskiego podziemia - swojego kochanka. Kowerskiemu nie pozostało nic innego jak tylko zaakceptować całą sytuację. Legenda głosi, że w trakcie jednego ze wspólnych spacerów we trójkę po parku. Christine kazała Andrzejowi zaczekać, natomiast sama udała się wraz z nowo przywiezionym Ledóchowskim między drzewa na na kilka romantycznych chwil...
Krystyna Skarbek z Andrzejem Kowerskim. Zdjęcie wykonane w Syrii w 1942 roku. |
W sumie Krystyna trzykrotnie odbyła podróż do ojczyzny konspiracyjnym szlakiem. Towarzyszą temu jej brawurowe wyczyny. Jak na przykład, kiedy ostatni raz wraz z Ledóchowskim przekraczała granicę, zostali zatrzymani przez patrol słowackiej policji. W bagażu z konspiracyjnymi dokumentami. W trakcie przeszukania piękna agentka zaczęła kokietować jednego z funkcjonariuszy. Kiedy ten zbliżył się do niej i zaczął bawić jej naszyjnikiem wbiła mu paznokcie w twarz, jednocześnie zrywając sobie z szyi kolię. Krzyknęła: "Moje diamenty!" Gdy policjanci rzucili się by zbierać rozsypane kamienie dwójka Polaków rzuciła się do ucieczki. Słowacy zaczęli jeszcze strzelać za nimi, ale bez skutecznie. Diamenty natomiast okazały się szklanymi błyskotkami. Pozostały jedynie dokumenty tożsamości, a co za tym idzie fotografie agentów. Krystyna została zdekonspirowana, co uniemożliwiło jej dalsze wypady do Polski. Jakiś czas agenci działali jeszcze na Węgrzech, ale kiedy i ten kraj przystąpił do wojny po stronie państw osi sytuacja zrobiła się poważna. Jednak Christine dopisało jeszcze raz szczęście. Przerzucając czeskich oficerów z Węgier do Jugosławii tuż przy granicy zepsuł się im samochód. Zwróciło to uwagę Niemieckiego patrolu i zostali skontrolowani. Zimna krew, opanowanie i niewątpliwie urok osobisty Skarbek sprawiły, że naziści nie znaleźli nic podejrzanego w przedstawionych im dokumentach. Mało tego, dali się jeszcze namówić by pomóc przepchnąć samochód przez granicę. W styczniu 1941 roku dobra passa się skończyła. Krystyna Skarbek vel Christine Giżycka i Kowerski zostali aresztowanie przez gestapo w jednym z Budapesztańskich mieszkań. W trakcie wielogodzinnych przesłuchań dzielna Polka przegryzła sobie język, a kiedy krew wypełniła jej usta kaszlnęła krwawą zawartością na przesłuchującego ją oficera. Kiedy wyjawiła, że cierpi na gruźlicę w końcowym stadium, strach padł na gestapowców. Do paniki dołożył jeszcze niemiecki lekarz, który po wykonaniu zdjęć rentgenowskich znalazł na płucach pacjentki ślady choroby. Niemcy nie wiedzieli, że są to pozostałości po niegroźnej chorobie, której Krystyna nabawiła się jeszcze przed wojną pracując w fabryce Fiata w Warszawie. Dla gestapowców było jasne, że również jej wspólnik musi być chory i oboje niedługo umrą. Para Polaków została zwolniona by nikogo nie zarazić. Nie było czasu do stracenia, Skarbek udała się do Angielskiej ambasady po nową tożsamość. Tam otrzymała dokumenty na nazwisko Christine Granville, od tej chwili używała go aż do śmierci. Przy okazji, jak to kobieta, odmłodziła się o 7 lat. Za jej poleceniem wpisano w dokumentach 1915 rok jako datę urodzenia. Właśnie stąd całe zamieszanie na temat daty jej urodzin, widnieje ona również na nagrobku. Z Węgier do Jugosławii uciekła w bagażniku samochodu rezydenta angielskiej ambasady. Jednak niedługo Niemcy zajęli i ten kraj więc musiała uciekać dalej, do Turcji. Tam otrzymała rozkaz stawienia się w ambasadzie brytyjskiej w Kairze. Problem polegał na tym, iż bez specjalnej wizy nie było szans na przejazd przez Syrię. Jednak pani Granville wybrała się osobiście do francuskiego konsula, przy czym należy pamiętać, że była to administratura rządu Vichy, kolaborującego z Niemcami. Całą sprawę załatwiła w dwie godziny w domu urzędnika. Zdobycie dwóch wiz miała wyjaśniać faktem, że konsul też człowiek no i w końcu mężczyzna...
Jednak w Egipcie okazało się, że Anglicy nie są zainteresowani dalszą współpracą. Wynikało to z nacisków rządu Polskiego, który uważał, iż Skarbek jest niemiecką agentką. Jednak SEO ceniło ją na tyle by nadal, wbrew woli Polaków, wypłacać jej żołd. Na Bliskim Wschodzie pozostawała aż do 1943 roku, kiedy kierownictwo agencji objął Patrick Howarth. Christine znów wróciła do łask, według plotek za sprawą romansu z nowym szefem. W sierpniu 1943 roku przeszła szkolenie w zakresie skoków spadochronowych, obsługi telegrafu, oraz obchodzenia się z materiałami wybuchowymi. Nowa specjalność przypadła jej szczególnie do gustu. Mawiano, że z dynamitem potrafi zrobić wszystko poza zjedzeniem go. W 1944 zrzucono ją we Francji. Była koordynatorką poszczególnych grup siatki "Jockey", której dowodził Francis Cammaerts, on również został jej kochankiem. Skarbek brała czyny udział w akcjach wysadzania mostów i składów amunicji.
Krystyna Skarbek na resztkach wysadzonego przez siebie mostu. To jedyne zdjęcie agentki z akcji dywersyjnej. Francja 1944. |
Również we Francji pokazał na czym polega kunszt agenta. Kiedy Cammaerts wraz z dwoma towarzyszami wpadł w ręce SS i miał zostać stracony. Na kilka godzin przed egzekucją, Krystyna po prostu weszła do gabinetu Maxa Belga, oficera więzienia SS. Przedstawiając się jako brytyjska agentka, siostrzenica marszałka Montgomerego. Zagroziła, że jeśli nie zwolni więźniów spotka go, oraz cały personel sroga zemsta ze strony Anglików. Zaoferowała w zamian dwa miliony funtów i gwarancję bezpieczeństwa. Alianci następnego dnia, bez zadawania pytań, zrzucili jej pieniądze. Do pakunku dołączono komentarz: "Skoro prosi to pewnie są jej potrzebne". Więźniowie zostali zwolnieni, a sama Skarbek pomimo wysokiej nagrody za jej głowę, wyznaczonej przez nazistów, odeszła razem z nimi.
Kolejny wyczyn sprawił, że Amerykanom opadły szczęki i ze zdumieniem przecierali oczy. Na przełęczy Larche przemawiając przez megafon do Polaków siłą wcielonych do Wehrmachtu, zdołała ich namówić do dezercji. Mówiąc, że chciała by, ażeby oni walczyli przeciw Niemcom, jednak muszą zrzucić z siebie ich mundury. W tedy blisko 2.000 Polaków, zdarło z siebie nazistowskie uniformy i na czele z Krystyną ruszyli do przodu nadzy do pasa.
Kiedy wybuchło powstanie warszawskie, prosiła o przerzucenie jej na teren stolicy kraju, jednak spotkała się z odmową.
Największą jej porażką była próba wydostania matki z getta warszawskiego. W 1940 usiłowała namówić ją do ucieczki wraz z jej bratem, jednak Stefania Skarbek nie chciała opuścić kraju. W celu wynegocjowania ich zwolnienia uwiodła oficera gestapo. Ten jednak nie dotrzymał danej obietnicy i ofiara Krystyny poszła na marne. Matka zginęła w Getcie, brat przeżył holokaust ale już nigdy się nie spotkali.
Medale Krystyny Skarbek. |
W 1947 roku przedstawiono ją pisarzowi, byłemu agentowi wywiadu Ianowi Flamingowi. Najprawdopodobniej i on uległ wdziękom Polki. W swojej pierwszej powieści "Casino Royale" o agencie 007 uwiecznił swoją kochankę, jako dziewczynę Bonda. Podwójna agentka Vesper Lynd posiada wygląd i cechy Christine Granville. Do tego w dzieciństwie, Krysia była nazywana przez ojca pieszczotliwie Vesperale, czyli gwiazda wieczorna.
W latach 50 podjęła pracę na statku "Winchester Castle" tam poznała stewarda Dennisa Muldowneya. Zakochał się w niej i był chorobliwie zazdrosny. Skarbek nie chciała nic o nim wiedzieć i zaczęła go unikać. 15 czerwca 1952 roku na schodach hotelu Schelbourne w Londynie, po krótkiej kłótni Muldowney pchnął kobietę nożem. Krystyna Skarbek zginęła od swojej ulubionej broni. W okół jej śmierci powstało wiele teorii. Jedna mówi, że zamordowano ją na zlecenie ZSRR inna zaś, że zabili ją sami Anglicy. By w ten sposób pozbyć się niewygodnej osoby...
Martwa Krystyna Skarbek na podłodze hotelu Schelbourne. Londyn 1952 |
A małżeństwo z Gettlichem nie trwało przypadkiem niecały rok? Tak jak to można wyczytać w niektórych artykułach. Jest tam również napisane że do zakopca po rozwodzie pojechała i została miss nart.
OdpowiedzUsuńW tej kwestii oparłem się o wywiad, przeprowadzony z samym Gettlichem w książce Marii Nurowskiej "Miłośnica", jak i o opracowanie znajdujące się na oficjalnym portalu Pabianic http://www.um.pabianice.pl/informator-miejski/historia-miasta/wylowione-z-sieci/gettlich.
OdpowiedzUsuńMyślę, że były mąż wie dość dobrze jak długo pozostawał w małżeństwie. :)
tak jak Krystyna Skarbek wiedziała ile ma lat a odejmowała sobie bez mrugnięcia okiem. Bardzo dużo błędów rzeczowych:żaden Jazłowiec, tylko Sacré-Coeur w Zbylitowskiej Górze brat Andrzej zmarł w 1950 roku, bała się broni palnej, nigdy nie strzelała...czytać sięnie chce.Po co wypisywać takie rzeczy w necie?
UsuńSkarbek uczęszczała do szkoły prowadzonej przez siostry Sacré-Coeur we Lwowie tonprawda, ale również do szkoły niepokalanek w Jazłowcu.
UsuńCo do brata to nie podałem daty jego śmierci, ale to żadna błędna informacja.
A co do broni palnej, to podałem informacje, że jej ulubioną bronią był nóż. Zaznaczyłem jednak, że przeszła przeszkolenie strzeleckie A to jest prawdą. Poza tym nie sposób sobie wyobrazić, by członek SEO był zwolniony ze strzelania bo nie lubi.
Mam wrażenie że ten komentarz to zwykła zaczepka... Więc następnym razem troszkę więcej odwagi i nie jako anonim. 😉
"Właśnie Z TOND całe zamieszanie na temat daty jej urodzin, widnieje ona również na nagrobku." - ten błąd rani moje oczy...
OdpowiedzUsuńPoprawiłem, dziękuję.
Usuń...i Polacy też wielką literą ("polaków siłą wcielonych do Wermahtu...")
OdpowiedzUsuń