Pocisk do niemieckiego moździerza oblężniczego "Gruba Berta" kaliber 420mm |
Moździerz był produkowany w dwóch wersjach, stacjonarnej oznaczonej jako typ Gamma wz 12 i ciągniętej typ M wz 14. Najbardziej problematyczny był jednak transport.
By przenieść i ustawić wersję stacjonarną, potrzebna była trakcja kolejowa. Na miejscu zaś należało wykonać wykop ziemny o kubaturze 90m³, 2m na 11m. Około 3 dni pracy kompanii klejowej. 10 części każda po 20 ton trzeba było rozłożyć i złożyć. Ładowanie było dwudzielne, pocisk i ładunek wkładano osobno i częściowo zmechanizowane. Na obsługę składało się 250 żołnierzy, a bateria złożona była z dwóch moździerzy. Wysokość całkowita przy uniesionej lufie (o długości 16 kalibrów) to dumne 8m.
Bateria moździerzy M-Gerät (w tle widać drugie działo) pod Luttich 7 sierpień 1914 rok. Moździerz jest pierwszy raz ładowany po zainstalowaniu na stanowisku. |
Wersję ciągnioną, na większe odległości, przenoszono transportem kołowym w 4 częściach. Lufa w tej wersji była skrócona do długości 12 kalibrów. Amunicja była również rozdzielnego ładowania i mogły to być pociski burzące, odłamkowo-burzące lub przeciwpancerne. Pocisk odłamkowo-burzący fragmentował się na 15.000 odłamków, które raziły w promieniu 300m. Jednak cięższe odłamki potrafoły dolecieć na odległość 2000m. Obsługiwać "Bertę" musiało stu ludzi.
Moździerz Typ M wz 14 "Gruba Berta" wersja ciągniona. Fotografia na potrzeby kroniki. |
Było to jedno z najcięższych dział, właściwie moździerzy używanych w tamtej wojnie i pierwsza broń okrzyknięta "Wunder Waffe". Wykorzystane, między innymi do ostrzału Twierdzy Modlin i opanowanej przez Rosjan Twierdzy Przemyśl.
Ciężka artyleria była w tamtym okresie domeną armii niemieckiej i to właśnie ona między innymi przyczyniła się do początkowych jej sukcesów i dotarcia w okolice Paryża.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj - to dla mnie najlepsza motywacja.