Twierdza Brzeska - Brama Terespolska |
2 Września 1939 roku nad twierdzą w Brześciu Litewskim pojawiły się po raz pierwszy niemieckie bombowce. Znajdowały się tam akurat Bataliony marszowe 34, 35 i 82 pułk piechoty, oraz rezerwiści zgłaszający się z kartą mobilizacyjną. Obrona przeciwlotnicza była dość słaba. Pomimo faktu, iż pod Brześciem znajdowało się centrum wyszkolenia przeciwlotniczego, 1 września większość baterii OPL (obrony przeciwlotniczej), zostało skierowanych do obrony mostów i innych zadań. Na uwagę zasługuje jeszcze inny fakt. W rozporządzeniu wydanym 1 września 1939 roku baterie OPL, w związku z brakami w zaopatrzeniu, mogły wystrzelić jedynie 60 pocisków dziennie i to tylko jeśli samoloty wroga znalazły się w zasięgu ogania skutecznego.
7 września sytuacja poprawiła się, ale tylko na chwilę. Do twierdzy przybył Wódz Naczelny Śmigły-Rydz wraz z całym sztabem. W Brześciu zaroiło się od polskich samolotów, które były przebazowywane na inne lotniska, a obrona przeciwlotnicza wzmocniona została wycofującymi się na wschód bateriami. Jednak naloty, pomimo starań zarówno lotnictwa jak i OPL, nie ustawały.
Kiedy 11 września Niemcy zajęli Siemiatycze, Marszałek przekazał dowództwo obrony twierdzy gen. Plisowskiemu, sam zaś udał się na Węgry (gdzie został internowany).
Żołnierze z 4 Dywizjonu Pancernego Twierdzy Brześć. 1938 rok. |
Nowo mianowany komendant, zaczął naprędce planować obronę. Z około 2,5 tysiąca ludzi zorganizował trzy bataliony piechoty, dwa wartownicze i jeden saperów. Do dyspozycji pozostawał mu jeszcze dywizjon artylerii, jedna bateria przeciwlotnicza, oraz około 30 czołgów wolnobieżnych Renault FT-17 ze 112 i 113 kompanii czołgów lekkich. W pierwszych dniach walk obronnych swego wsparcia udzieliły także dwa pociągi pancerne, nr 53 "Śmiały" i nr 55 "Bartosz Głowacki". Ze względu na małe siły zdecydowano bronić się w wewnętrznej cytadeli, porzucając zewnętrzne forty.
Gen. Konstanty Plisowski |
Do Brześcia zbliżał się niemiecki XIX Korpus Pancerny gen. Heinza Guderiana. Miał on za zadanie zająć miasto jak i samą twierdzę, uniemożliwiając połączenie się stacjonujących tam oddziałów z Samodzielna Grupą Operacyjną Narew. Początkowo dla nazistów wydawało się to łatwym zadaniem, tym bardziej, że przewaga wojskowa była po ich stronie. Guderian miał 2 razy więcej żołnierzy i i 4 razy więcej czołgów. Jednak 14 września kiedy hitlerowskie siły pancerne zbliżyły się do Wysokiego Litewskiego i Żabiniki, polski zwiad lotniczy zameldował o tym Plisowskiemu. W rejonie Wysokiego koło mostu na rzece Leśna, znajdował się już wcześniej wysłany batalion piechoty. Żołnierze wraz z działkiem przeciwpancernym byli dobrze zamaskowani koło mostu. Udało im się zniszczyć kilka czołgów i samochodów pancernych z 10 Dywizji Pancernej, lecz ponieśli duże straty. Przed całkowitym rozbiciem uratował ich Pociąg Pancerny "Śmiały". Jego ostrzał artyleryjski powstrzymał i zmusił do odwrotu natarcie hitlerowskich czołgów, dając szansę polskim żołnierzom na wycofanie się do twierdzy. W kierunku Żabiniki wysłano Pociąg Pancerny "Bartosz Głowacki". Jego zadaniem było zniszczenie samochodów pancernych rozpoznania, które stały na moście na Muchawcu. Z pociągu wyładowano 4 tankietki TK-3, a z załogi stworzono pluton wypadowy. Jednak atak zakończył się niepowodzeniem, stracono 3 z 4 pojazdów. Dopiero ogień z dział pociągu zmusił Niemców do ucieczki. "Bartosz Głowacki" prowadził walkę blokując przejazd kolejowy, co skutecznie zatrzymało szpicę 3 Dywizji Pancernej. Pięć czołgów usiłowało jeszcze odciąć mu drogę do Brześcia, ale zamiar ten został w porę zauważony i czołgi Guderiana zostały rozbite przy pomocy dział. Pociąg Pancerny nr.55 musiał jeszcze stoczyć walkę artyleryjską z niemiecką baterią. Po utracie jednej z drezyn Renault, wycofał się do twierdzy.
Właśnie te walki na przedpolach dały czas do okopania i wzmocnienia obrony.
W godzinach popołudniowych 14 września 77 czołgów batalionu rozpoznawczego, 8 pułku, 10 Dywizji Pancernej, próbowały zdobyć twierdzę z marszu, atakując od północnego wschodu. Atak miał być zaskoczeniem dla Polaków i w pierwszej fazie przynosił spodziewane efekty. Zostało zniszczonych kilka czołgów Renault FT-17 z 113 Kompanii Czołgów Lekkich. Jednak piechota, przy wsparciu dział przeciwpancernych i przeciwlotniczych, zdołała zatrzymać szybkie natarcie. Ostatecznie ogień pociągów pancernych zmusił nazistów do odwrotu.
Niemcy oglądają czołgi blokujące bramę Twierdzy Brzeskiej. Czołgi to Renault FT-17 ze 112 Kompanii Czołgów Wolnobieżnych. Wrzesień 1939 rok. |
Niestety z Twierdzy oddelegowano "Śmiałego" i "Bartosza Głowackiego" w kierunku Kowla, w wyniku zajęcia niebronionego miasta przez Niemców. Tego dnia wróg próbował jeszcze dwa razy szturmować, przy pomocy piechoty wspieranej czołgami. Oba ataki zostały odparte,a obrońcom udało się zniszczyć kilka czołgów. W skutek tego Guderian postanowił zmienić taktykę, i przygotować kolejną próbę silnym ostrzałem artyleryjskim i wzmożonymi nalotami bombowymi. Na obronę przeciwlotniczą składały się z plutonów i dywizjonów rożnych jednostek, jak na przykład 9 Dywizjon OPL w Trauguttowie, 905 pluton czy plutony OPL z Czeremchy. Obecny był również fabryczny pluton artylerii przeciwlotniczej "Ursus" z Warszawy. Dlaczego warto o tym wspomnieć? A właśnie dlatego, iż obrona przeciw lotnicza odegrała znaczącą rolę w pierwszej fazie walk obronnych Brześcia. Strącając 21 hitlerowskich samolotów, a nawet niszcząc ostrzałem czołgi nieprzyjaciela. Niemcy z ponowieniem szturmu czekali do 16 września, kiedy 10 Dywizja Pancerna wspierana przez 20 Dywizję Zmotoryzowaną przystąpiły do ataku. Po zaciętych i krwawych walkach polskim żołnierzom udało się odrzucić Niemców z pod umocnień. Plisowski pomimo odniesionych ran, bez ustanku dowodził obroną reduty. W natarciu zginął między innymi adiutant generała Heinza Guderiana.
Kapitan Wacław Radziszewski |
Odwrót osłaniał Batalion Marszowy 82 Pułku Piechoty, któremu dowodził kpt. Wacław Radziszewski. Polacy rozminowali most na Bugu i w zwartym szyku wyszli z twierdzy. Żołnierze Radziszewskiego pozostali, potajemnie fortyfikując się w "Forcie Sikorskiego" lub w "Forcie nr. V". Tu znów można się natknąć na różnorakie relacje. Według świadka (jakiego i kogo nie mogłem się doszukać) batalion zainstalował się w "Forcie Sikorskiego", jednak historycy poddają w wątpliwość tę możliwość. Chociażby na fakt istnienia relacji strony rosyjskiej, która od 22 września wraz z Wehrmachtem ostrzeliwała resztki polskiego oporu. Podaje ona, że broniono się w "Forcie V".
W każdym razie, Batalion stawiał opór, odrzucając ponawiane propozycje poddania się aż do 27 września, jak już wspomniałem ostatnie 5 dni również przeciwko Sowietom. Tymi ostatnimi dowodził kombriga Siemion Kriwoszein. Późniejszy generał porucznik, Bohater Związku Radzieckiego, dowódca 29 Brygady Pancernej. Ciekawostką jest fakt, że uroczyste przekazanie przez Niemców, Brześcia jak i samej twierdzy Rosjanom, miało miejsce 22 września. Czyli w momencie kiedy polska załoga nadal walczyła.
Gen. Heinz Guderian i kombrig Siemion Kriwoszein odbierają paradę zwycięstwa. Brześć Litewski 22 września 1939 roku |
W notatkach jak i w raporcie gen. Heinza Guderiana, znajdujemy zapiski, że forty broniły się do 17 i zostały zdobyte przez wojska niemieckie. Jednak zwycięstwo nie było tak proste i wielkie jak przedstawiał generał. Okupione zostało dużymi stratami i ostatecznie kiedy Niemcy 27 września zajęli ostatni budynek Twierdzy w Brześciu, okazało się, że kpt. Radziszewski i jego żołnierze, nie kapitulując przed wrogiem opuścili potajemnie Brześć. Najprawdopodobniej nocą z 26 na 27 wymaszerowali pozostawiając swoją ostatnią redutę. Wtedy to Brześć został na zawsze utracony...
Losy obrońców są tak samo ponure jak los bronionego przez nich skrawka ziemi. Kapitan Wacław Radziszewski, po opuszczeniu twierdzy, skierował się do Kobrynia, gdzie miał nadzieję odnaleźć swoją żonę. Niestety został wydany przez białoruskich chłopów w ręce NKWD i wywieziony wraz ze swoimi oficerami do Kozielska. Generał Konstanty Plisowski również został pojmany przez sowiecki aparat bezpieczeństwa. Wszyscy ci, bohatersko stający w obronie swojej ojczyzny i wprawnie dowodzący żołnierzami, oficerowie zostali w 1940 roku zamordowani w Katyniu i Charkowie.
Żołnierze Wehrmachtu w przyjacielskiej pogawędce z oficerami 29 Brygady Pancernej Armii Czerwonej. Brześć Wrzesień 1939 rok |
Pozostałe oddziały przemianowano na Grupę operacyjną Brześć, która weszła w skład, skoncentrowanych, różnych formacji wojska polskiego. Przedzierając się w stronę granicy Węgierskiej walczyła zarówno z hitlerowcami jak i wojskami radzieckimi. W rejonie Frampola Polakom udało się rozbić wojska sowieckie, a w Janowie Lubelskim doszło do starć z Niemcami. Polska kawaleria szarżą, zaskoczyła stojącą tam, niemiecką kolumnę zmotoryzowaną. Całe zgrupowanie wraz z żołnierzami Twierdzy Brzeskiej, przebiło się aż do Lasów Janowskich. Tam ostatecznie zostało okrążone przez wojska radziecko - niemieckie i w dniu 1 Października 1939 roku zmuszone do złożenia broni przed Sowietami. Niestety złamali oni warunki kapitulacji i wszystkich żołnierzy popędzono do niewoli. Nielicznym udało się uciec, część żołnierzy nie złożyła broni i klucząc w lasach między Wehrmachtem i Armią Czerwoną przedarli się na Węgry.
Powyższy tekst powstał by przedstawić prawdziwą, bohaterską i zorganizowaną obronę Twierdzy brzeskiej we wrześniu 1939 roku. Walki w 1941, kiedy to Rosjanie bronili bastionu nie mają wiele wspólnego z żadnych z powyższych przymiotników. Błędne decyzje, wysyłanie żołnierzy pod ogień karabinów maszynowych, czołgi, które stały na dziedzińcach i kompletny brak przygotowania do obrony. Marnowanie zasobów ludzkich i militarnych. To raczej te cechy które można przypisać tamtym wydarzeniom. Szkoda że tak mało się mówi o wydarzeniach z września 1939 roku, może dlatego, iż większość obrońców niestety nie przeżyła wojny i czasów "wyzwalania" Polski przez Armię Czerwoną.
Powiązane artykuły
Echh... Gdyby ci nasi "sprzymierzeńcy" nam pomogli na początku, Toby kacapy się bały zaatakować. Polska niestety zawsze sama musiała walczyć.
OdpowiedzUsuńMój dziadek tam był służył w 4 Dywizji Pancernej jako ślusarz-mechanik.
OdpowiedzUsuńMożesz więc być dumny że swojego dziadka. Może dysponujesz jakimiś ciekawymi historiami, chętnie je poznam.
UsuńCzy Twierdza była niepokonana?
UsuńA proszsz, ciekawa polemika na temat dwóch odwiecznych adwersarzy. Dla leniwych, od strony 47 w dół, lecz z uwagą na przypisy, (takie małe, na dole):
http://bbc.mbp.org.pl/Content/1300/Binder4.pdf
Kto ma rację, Geresz czy Sroka?
Oto pomoce w typowaniu:
http://i.imgur.com/MqE827I.jpg
http://i.imgur.com/lgPfGxi.jpg
http://i.imgur.com/EP4ai5x.jpg
Dziadek miał przydział do batalionu pancernego Pluton łączności ...po zajęciu twierdzy dostał się do sowieckiej niewoli . Uciekli w 6ciu z bocznicy kolejowej w Brześciu ...w okolicy wsi niemirów-gnojno przeszli przez bug w 4 . Jednego zastrzelili sowieci, drugi prawdopodobnie się utopił ....tego dziadek nie wiedział .
OdpowiedzUsuńMój dziadek kpt.Tadeusz Radziszewski walczył na Wyspie Lotniczej.Był dow.batalionu marszowego 34pp.Wzięty do sowieckiej niewoli i więziony w Kozielsku, został wywieziony do Lasu Katyńskiego i tam IV 1940 r zamordowany przez NKWD.
OdpowiedzUsuńMój dziadek również walczył w obronie Brześcia. Był kucharzem wojskowym, miał spracowane chłopskie ręce więc wrócił do domu, był sparaliżowany i popełnił samobójstwo w 1944 roku. Bohater pochowany przed cmentarną bramą. Cześć Jego Pamięci. Cześć Ci Dziadku, którego nigdy nie zobaczyłam.
OdpowiedzUsuńMój dziadek prawdopodobnie walczył o Twierdzę Brzeską. Prawdopodobnie był z plutonu łączności. Następnie był w niewoli radzieckiej. Był w obozie NKWD w Równem. Trafił do wojsk Andersa. Nie był ewakuowany na Bliski Wschód. Następnie był Armii Berlinga. Zginął pod Podgajami w lutym 1945r. Nie mam wiele informacji ponieważ mój ojciec nie opowiadali. Mam szczątkowe informacje. Dużo jest niewiadomych. Za późno zaczęłam interesować się moim dziadkiem. Może ktoś ma informacje? Wiem, że to raczej trudne. Mój Dziadek nazywał się Władysław Senda 1900r.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za ten artykuł. Bardzo merytoryczny i szczegółowy. Nadal mało wiemy o wrześniowych walkach Polaków z rosjanami, więc każde wiadomości są na wagę złota. Mam jedną, jedyną uwagę dotyczącą kwestii tzw. "białoruskich chłopów", którzy rzekomo mieli wydać kapitana Radziszewskiego. Moim zdaniem to nie byli chłopi, tylko grupy dywersyjne NKWD. Pan profesor Andrzej Nowak wielokrotnie zwracał uwagę, że właściwie przez cały okres istnienia IIRP, rosjanie przerzucali przez polską granicę specjalnie przeszkolone grupy NKWD, które przebierały się za ukraińskich, lub białoruskich chłopów i atakowały polskie urzędy, lub polskich osiedleńców. Zamierzeniem tych działań było skłócenie Polaków z mniejszościami etnicznymi zamieszkującymi tereny IIRP. Profesor Nowak zwracał również uwagę, że po rozpoczęciu działań wojennych, to zjawisko się tylko nasiliło. Polscy żołnierze we Wrześniu 1939 roku byli wielokrotnie atakowani właśnie przez grupy dywersyjne NKWD, które udawały, a to Żydów, a to Ukraińców, a to Białorusinów. Do dziś w polskiej historiografii dominuje niestety narracja sprzyjająca rosji, gdyż mało historyków zwraca na to uwagę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń