czwartek, 17 grudnia 2015

KW-2 - Radziecki "Goliat"

Kiedy Niemcy pierwszy raz zobaczyli czołg KW-2 byli w głębokim szoku. Już sam jego widok był przytłaczający, a dodatkowo umieszczona w ogromnej wieży haubica 152mm miotała 52kg pociskami. Pancerz czołgu był praktycznie nie do przebicia dla jednostek pancernych i artylerii przeciwpancernej Wehrmachtu. Pojedynczy KW-2 wsławił się nawet jako bohater z pod Rosienie, gdzie samodzielnie zatrzymał natarcie całej 6 Dywizji Pancernej na 48 godzin, a w niektórych przekazach można się doczytać, iż były to 3 dni. Czy aby jednak, na pewno? No i skoro Rosjanie dysponowali tak potężną bronią, dlaczego walki w 1941 roku to jeden wielki chaotyczny odwrót Armii Czerwonej?

KW-2 na poligonie w okręgu Leningradzkim, pokonuje pionową przeszkodę o wysokości 70cm. Czerwiec 1940 rok.


Linia czołgów KW była ciężkimi czołgami produkowanymi w Związku Radzieckim. Zostały one nazwane na cześć ludowego komisarza obrony Klimenta Woroszyłowa. W chwili niemieckiej agresji na ZSRR były to jedyne czołgi ciężkie, seryjnie produkowane na świecie.



W trakcie Wojny Zimowej okazało się, że sowieci nie dysponują czołgiem zdolnym przełamać fińskie umocnienia i bunkry. Podczas ataku na linię Mannercheima 17 grudnia 1939 roku, 7 Armia Kiriłła Mierieckowa po 5 godzinnym przygotowaniu artyleryjskim ruszyła do szturmu na pozycje nieprzyjaciela. Jednak czołgi, w tym najnowsze ciężkie KW-1, były zupełnie bezradne w obliczu umocnień. Starając się przedrzeć przez zapory, grzęzły albo na betonowych i kamiennych blokach, albo podjeżdżając pod strome nasypy odsłaniały wrażliwe "brzuchy", gdzie trafiały fińskie pociski z 37mm działek Bofors. Natomiast armaty radzieckich czołgów były zupełnie bezskuteczne przeciwko bunkrom i barykadom wzniesionym przez Finów.
Pod koniec grudnia 1939 roku dowództwo Armii Czerwonej wystosowało do Leningradzkich Zakładów Kirowskich pilne zapotrzebowanie na czołg będący w stanie zniszczyć z bliskiej odległości bunkry i umocnienia. Zdecydowano się na modyfikację istniejącego KW-1 o skróconą haubicę artyleryjską 152mm. By zmieścić na kadłubie to potężne działo, trzeba było zaprojektować nową wieże. Wykonano ją z walcowanej i spawanej blachy o grubości 110mm z przodu i 75mm po bokach. Czołg urósł do 4,17m, a w późniejszej wersji KW-2b do 3,21m. Jednak teoretycznie nie miało to znaczenia, w tamtym okresie żaden niemiecki czołg, ani działo ppanc. nie było w stanie przebić tak grubego pancerza.

Eksperymentalny model czołgu KW-2 na dziedzińcu fabryki Kirowa, luty 1940rok. Czołg posiada wczesną wieże z ukośnym pancerzem.


Wczesne modele wieży różniły się jedynie przednią częścią, która była w nich lekko pochylona i wysokością. Późniejsze wersje miały proste pionowe ściany i były niższe o 96cm. Pierwszy prototyp był gotowy pod koniec stycznia 1940 roku i został wysłany na front fiński wraz z prototypem czołgu SMK. Jednak KW-2 okazał się dużo lepszym rozwiązaniem niż jego konkurent. Pomimo faktu, że posiadał wadliwy element przenoszenia mocy i bardzo awaryjne sprzęgło. Były to podzespoły, które już w czołgach KW-1 sprawiały problemy, a dodatkowy wzrost ciężaru o niecałe 13 ton (bo tyle ważyła wieża KW-2) pogorszył jeszcze sytuację. Mimo to Rosjanie mogli teraz podjechać pod fińskie zasieki i systematycznie niszczyć zapory oraz bunkry, strzelając z haubicy 152mm. Według relacji załogi testującej KW-2 na froncie północnym, wystarczyło oddać do trzech salw by utorować sobie drogę przez betonowe "smocze zęby". W tym czasie wieża skutecznie stawiała opór ostrzałowi fińskiego działka ppanc. Po namierzeniu kierunku z którego był prowadzony ogień, KW-2 wystrzelił w kierunku bunkra. Nikt i nic nie przetrwało tej salwy, Armia Czerwona weszła w posiadanie idealnego "pojazdu oblężniczego".

KW-2 w trakcie strzelania na poligonie w Gorkim. Najprawdopodobniej czołg jest uzbrojony w działo Zis6 107mm. Obserwator w białym mundurze to Józef Stalin.


 Po zakończeniu wojny z Finlandią zaakceptowano czołg do produkcji seryjnej. Na KW-2 testowano również działa F39 85mm i Zis6 107mm. Jednak agresja niemiecka przerwała te próby. Według radzieckich źródeł łącznie wyprodukowano 334 egzemplarze z tego 24 pojazdy miały wczesną skośną i wyższą wieże.
W pierwszych dniach operacji "Barbarossa" niemieccy czołgiści zostali skonfrontowani z radziecką bronią pancerną. Sowieckie czołgi przewyższały konstrukcyjnie i technologicznie pojazdy Wehrmachtu, a przede wszystkim Armia Czerwona, w odróżnieniu do Wehrmachtu, dysponowała czołgami ciężkimi. Oto jak Gerd Ahlschwelde, uczestnik walk na froncie wschodnim w 1941 roku, wspomina pierwsze spotkanie z czołgami KW-2:
"Natknęliśmy się na grupę rosyjskich czołgów. Maszyny te, jeśli chodzi o opancerzenie i uzbrojenie miały nad nami ogromną przewagę we wszystkich rodzajach broni jakie mieliśmy do dyspozycji. Nawet celne strzały odbijały się. Po zakończeniu walki stwierdziliśmy, że jeden z nich miał 70 trafień, a mimo to nie odniósł najmniejszych uszkodzeń, które uczyniły by go niezdolnym do walki. Cała sytuacja była dla nas deprymująca. Nie spodziewaliśmy się tak dużej zbrojnej i technicznej przewagi Rosjan."
KW-2 jak zresztą i KW-1 okazały się dla Niemców twardym orzechem do zgryzienia, przynajmniej na początku działań wojennych na wschodzie, nim je poznano i nauczono się skutecznie zwalczać. Z legendą KW-2 wiąże się pewna historia z pod miejscowości Rosienie na Litwie. Według sowieckich źródeł, 23 czerwca 1941 roku samotny KW-2 pojawia się u skraju zagajnika, na kierunku natarcia 6 Dywizji Pancernej Wernera Kempfa. Czołg niszczy pojazdy nieprzyjaciela, pozostając nieczułym na ich ogień. Niemcy próbują ostrzału działek przeciwpancernych 35mm oraz 50mm, bezskutecznie. Saperzy z ładunkami wybuchowymi, którzy podkradli się od tyłu, zostają zabici serią z karabinu maszynowego znajdującego się w tylnej części pojazdu. Następnie naziści markują atak kilkoma czołgami by odwrócić uwagę załogi olbrzyma i podciągają działo przeciwlotnicze 88mm. Radziecki czołg opiera się również i jemu, rozpędzając obsługę salwą ze swojej 152mm haubicy. Dopiero powtórny szturm piechoty jest w stanie pokonać kolosa, żołnierze wrzucają granaty do pojazdu eliminując załogę. Całe zdarzenie trwa aż do 25 czerwca, czyli 48 godzin, w niektórych opracowaniach pojawia się nawet data 26 czerwca. W ten oto sposób samotny KW-2 miał opóźnić postęp całej dywizji pancernej Wehrmachtu.

Żołnierze Wehrmachtu oglądają unieruchomiony KW-2. Na uwagę zasługują ślady po trafieniach z działek przeciwpancernych 35mm. Żaden pocisk nie przebił pancerza.

 Historia jednak nie do końca odpowiada prawdzie, a przynajmniej pozostawia wątpliwości gdy poddamy ją weryfikacji. Według Niemców, incydent zdarzył się dopiero 24 czerwca i trwał do ranka 25, więc niecałe 24 godziny. Chodź i to jest imponującym wyczynem, pamiętać należy, iż był to samotny czołg. Co ważniejsze jednak nie doszło do zatrzymania 6 Dywizji Pancernej, gdyż w tym czasie wydzielone z niej oddziały "Kampfgruppe Raus" uchwyciły już przyczółek na drugim brzegu Dubissy. KW-2 opóźniał więc jedynie oddziały tyłowe "Kampfgruppe Seckendorf" i tabory zaopatrzeniowe. A przyczyn spowolnienia postępów niemieckiego natarcia w tym czasie należy raczej szukać w sowieckim kontrataku 12 Korpusu Zmechanizowanego, nawiasem mówiąc zakończonego porażką. Pozostaje jeszcze pytanie dlaczego atak piechoty był w stanie unieszkodliwić w końcu Rosjan, skoro pierwszy szturm saperów został skutecznie odparty? Dlatego, że ogień Działka Flak 88mm okazał się skuteczny i najprawdopodobniej wyeliminował większość załogi. W trakcie drugiego szturmu, według raportów niemieckich, KW-2 poruszył jedynie wieżą. KMy pozostały nieme. Po zdobyciu czołgu stwierdzono kilkukrotne przebicie pancerza, spowodowane ostrzałem osiemdziesiątki-ósemki.
W ostatecznym rozrachunku czołgi KW-2 okazały się bezwartościowe w walce manewrowej, stosowanej przez Niemców. Powolne, duże i awaryjne, z powodu przeciążenia i tak słabego przełożenia i zawieszenia, były bardzo często porzucane przez załogę. Pojazdy te były raczej przystosowane do oblegania linii obronnych. Oczywiście można było w tedy wykorzystać główny atut w postaci armaty. Jednak celowanie jak i ostrzał były bardzo powolne. Ładowaniem pocisków musiało zajmować się dwóch czołgistów, oddzielnie ładunek prochowy i oddzielnie pocisk. W wieży oprócz ładowniczych musieli pomieścić się jeszcze dowódca i celowniczy. Kierowca - mechanik oraz strzelec - radiotelegrafista mieli miejsca w przedziale kierowania, łącznie 6 ludzi.

Niemieccy żołnierze oglądają zdobyczny KW-2. Na dachu wieży stoi pocisk do działa 152mm, żołnierz na kadłubie trzyma ładunek prochowy do pocisku.


 Czołg zabierał ze sobą jedynie 36 pocisków, co również było niewystarczające. Jedną z wielu bolączek tego kolosa był fakt, iż i tak wolno obracająca się wieża robiła to tylko na równym terenie. Kiedy pojazd znajdował się na wzniesieniu bardzo często mechanizm nie był w stanie poruszyć 12 tonowej wieży. Uzbrojenia dopełniały trzy karabiny maszynowe, dwa z przodu i jeden z tyłu. Piętą achillesową była prędkość, w terenie czołg był w stanie poruszać się do 4km/h. Umożliwiało to niemieckim czołgom zajechanie od tyłu, lub z boku i unieruchomienie go. Jednak główna rolę w niszczeniu KW-2 odegrały samoloty Luftwaffe, te ślamazarne czołgi były dla nich wymarzonym celem.

Oderwana wieża czołgu KW-2 po ataku niemieckiego "Stukasa". Napis na wieży: "Rusek 15cm Stukas 72tony"


Na drodze poruszał się również niezbyt prędko, bo jedynie 32km/h, a jego zasięg wynosił 250km. Sześciuset konny silnik okazał się zbyt słaby dla tego 52 tonowego potwora.
Produkcji zaprzestano w 1941 roku, a w połowie 1942 roku Stalin oświadczył:
"Czołg jest za ciężki. Jego masy nie wytrzymują mosty, trzeba je objeżdżać, co powoduje stratę czasu. To niedopuszczalne. Taki czołg nie jest nam potrzebny."
Mimo wszystko Niemcy chętnie wcielali czołgi KW-2 do swojej służby. Oznaczyli je jako Pz.Kpfw.KW-2 754(r) i po dokonaniu obligatoryjnych przeróbek, jak na przykład dodanie wieżyczki obserwacyjnej czy zamontowanie radiostacji (Rosjanie nie w każdym czołgu mieli radio) używali ich w charakterze Pojazdów obserwacyjnych artylerii, ze względu na ich wysokość, lub jako dział samobieżnych. W aktach można odnaleźć te czołgi między innymi w takich jednostkach jak: 5 SS Panzer Division "Wiking", 269 Dywizja Piechot czy Panzer Abteilung 66. Co prawda Rosjanie wycofali czołgi KW-2 w 1942 roku, jednak można je było spotkać do końca 1945.

Niemiecki KW-2 (Pz.Kpfw.KW-2 754(r)) Widoczny właz dowódcy jest modyfikacją Wehrmachtu.


Czołgi KW-2 okazały się nieskuteczne również z powodu braku koncepcji na ich wykorzystanie w walkach obronnych. Dowództwo Armii Czerwonej nie posiadało w 1941 roku żadnego planu taktycznego na użycie tych pojazdów, poza obleganiem umocnień. Więc jako mało uniwersalna koncepcja musiały odnieść porażkę.         

15 komentarzy:

  1. Elegancko jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przerost formy na treścią tyle że w wykonaniu wschodnim.
    Jak widać już w 1941 roku sowieci mieli swojego Tygrysa II, który na desce kreślarskiej wydawał się idealny, ale w działaniach polowych tak jak kocur był wolny, ciężki i awaryjny.
    Czołg ten jednak potwierdza niejako kruchość sojuszu III Rzesza- Związek Radziecki. Stworzono go bowiem do działań czysto ofensywnych, czyli ataku na zachód i forsowania tamtejszych umocnień
    Bublus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, do tego byli tak pewni swego, że w pierwszych godzinach niemieckiego ataku, Stalin nie chciał weń uwierzyć i traktował te informacje jako prowokację.

      Usuń
  3. Wszytko na 5+. Jedynie te "wierze" nie dają mi spokoju :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za błędy. Już poprawione i dziękuję za zwrócenie mi na to uwagi.

      Usuń
  4. "Czołg ten jednak potwierdza niejako kruchość sojuszu III Rzesza- Związek Radziecki. Stworzono go bowiem do działań czysto ofensywnych, czyli ataku na zachód i forsowania tamtejszych umocnień"..i dlatego Brytyjczycy stworzyli coś na wzór KW-2 -Bishopa samobieżną haubicoarmatę bo chcieli zaatakować Europe kontynentalną i dziki wschód he he.Widzę ,że rusofobia już zupełnie na głowę padła "młodierzy" .Ponadto w języku polskim mówimy albo rosyjski albo radziecki, wyrażenie "sowiecki" to błąd-rusycyzm.Takie jest przynajmniej obecne stanowisko Rady Języka Polskiego w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam . Zacznę od słowa "sowiecki". O to cytat skąd to słowo się wzięło :Historia[edytuj]
      W 1917 w Rosji władzę przejęły rady (ros. sowiety), które władały na poziomie gmin. Najwyższą władzę w państwie stanowił Sownarkom (skrót od rosyjskiej nazwy Rada Komisarzy Ludowych. Stąd też wywiodła się nazwa państwa rządzonego przez takie rady (sowiety), a także funkcjonujące w całym zachodnim świecie określenie obywateli tego państwa, nazywanych od tej pory „Sowietami”.

      Słowo „Sowieci” zastąpiło używane wcześniej i równie popularne w Polsce określenie „Moskale”, które nie odnosiło się do ideologii komunistycznej. Analogicznie sprawa się miała z pejoratywnym odczuciem wywoływanym przez oba wyrażenia. Narody zagrożone imperializmem najpierw Rosji carskiej, a następnie ZSRR nabrały w sposób naturalny dystansu do agresywnego sąsiada, a same słowa, notabene mające etymologię rosyjską i o pierwotnym neutralnym emocjonalnie charakterze, zyskały negatywne znaczenie ocenne.

      W okresie Polski Ludowej stosowanie przymiotnika sowiecki miało wymiar polityczny. Ta bowiem forma była używana przed II wojną światową, a następnie w prasie emigracyjnej oraz publikacjach drugiego obiegu, a zatem według władz komunistycznych była nacechowana pejoratywnie. Starano się więc wyprzeć ją z języka polskiego, zastępując ułomnym pod wieloma względami synonimem – radziecki.

      Należy tu wspomnieć, że formę sowiecki oficjalnie stosowano do 1947 w Polsce Ludowej. Także w Manifeście PKWN. Forma radziecki już dawniej była używana w Polsce, ale w odniesieniu do rad miejskich i sądów. W takim też znaczeniu odnajdujemy ją w Powszechnym Atlasie Geograficznym Eugeniusza Romera[2] . Na tej podstawie została zaproponowana w miejsce rusycyzmu sowiecki w 1934 przez sowietologa Wiktora Sukiennickiego.

      Do koncepcji Sukiennickiego powrócono z racji politycznych w PRL, wypierając formę sowiecki, niosącą „niepożądany wydźwięk” – sygnalizujący dystans lub wrogość wobec ZSRR. Na straży respektowania takiej „poprawności” stała cenzura[3].

      Dyskusja dotycząca funkcjonowania w języku polskim określenia „sowiecki” i jego zamiennika „radziecki” trwała ze szczególnym nasileniem w emigracyjnym środowisku literackim w czasie istnienia PRL-u. Teraz o czołgach. Bishop w założeniu miał być działem samobieżnym wsparcia oddziałów pancernych czyli miał podążać za czołgami i wspierać je swoją siłą ognia. działa holowane raczej nie zapewniały takiej mobilności. Brytyjczycy chcąc stworzyć dywizję pancerną słusznie ocenili że aby taka jednostka była skuteczna musi posiadać dużą mobilność wszystkich komponentów ugrupowania. Mimo wszystko działo to miało podobne wady co KW-2 ciężar, sylwetka, ilość amunicji, trakcja. I jeszcze jedna dygresja działo zostało skonstruowane w 1942 r a wiec w trakcie trwania wojny wiec to nie żadna rusofobia tylko próba zaradzenia wymaganiom ówczesnego pola walki. Kw-2 jest dokładnie tym samym przykładem. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Czołg do którego mam wielki sentyment. Mimo wielu wad, stanowił jednak nielada przeciwnika dla umocnień. A coś konkretnie wiadomo o służbie tych czołgów w 1944 i -45 roku? Dużo ich pozostało?
    Nie miał wielkich szans w wojnie manewrowej, przynajmniej z posiadanym silnikiem i systemem napędowym, tu trzeba przyznać że SU - 152 i ISU - 152 skutecznie go zastępowały. Chociaż na pewno w wielu sytuacjach mógłby sie lepiej spisać niż wspomniane działa panc.

    Pozdrowienia, super wpis!

    OdpowiedzUsuń
  6. Drugie zdanie po drugim zdjęciu: 96 cm czy 96 mm?
    Pozdrawiam.
    Wspaniała lektura.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Centymetry. Jak powyżej napisano pierwszy model był wysoki na 417 cm a kolejny na 321, co daje różnicę 96 cm.

      Usuń
  7. Jeden z moich ulubionych czołgów z jednym z moich ulubionych kalibrów armaty. ☺

    OdpowiedzUsuń
  8. 600km silnik i 52 tony. Zupelnie jak Tiger I. Tylko ze kw mial diesla... moment wiekszy. Poza tym z takim sprzetem i iloscia tegoz w 1941 Rosjanie powinni skopac szwabom tylko z pacem w d. Czemu nie skopali???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo te dane to nie wszystko. Co z tego, jeśli wieża obracała się tak jak się obracała, czołg się psuł był ociężały. Rosjanie mieli problem z jego transportem, jak również z mostami, które były dla niego zbyt słabe. Wykorzystanie taktyczne tego pojazdu również było żadne. Na koniec były one bezbronne w stosunku do stukasów a Niemcy panowali w powietrzu. ;)

      Usuń
  9. Czytam już chyba trzeci raz ten artykuł i za każdym razem jestem pod wrażeniem... pomimo upływu już tyłu lat ��

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Komentuj - to dla mnie najlepsza motywacja.