"Po jakimś czasie, 7 maja, zabrali mnie do Gusen. Było nas wielu, oczywiście nie tylko Włochów; myślę, że było tam ze dwieście osób. Szliśmy pieszo; Mauthausen dzieli od Gusen siedem kilometrów. Ja miałem jakieś zepsute drewniaki, bo przed wyjściem przyszedł do mnie kapo bloku 14 i zabrał mi moje. Podczas gdy Mauthausen było obozem, w pewnym sensie, umocnionym, zamkniętym murami wysokimi na trzy metry, Gusen miał charakter bardziej polowy i był o wiele mniejszy, też dużo gorszy, bo uważano go za obóz pracy, czyli za prawdziwy obóz eliminacji podlegający Mauthausen.
Kommando w Gusen było podzielone na trzy osobne obozy - Gusen 1, gdzie umieszczono mnie; ten był największy, jedyny, w którym mieścił się Revier, szpital; zaraz obok, oddzielony jedynie murem, znajdował się Gusen 2, gdzie więźniowie jeśli było to w ogóle możliwe, byli traktowani jeszcze bardziej nieludzko; Gusen 3 był niewielkim miejscem składowania szczątek ludzkich i dopiero w ostatnich dniach dowiedzieliśmy się o jego istnieniu."
"Jedynym precyzyjnym oskarżeniem - i to wyjaśniło literę "J" na aktach - był fakt udzielenia pomocy żydowskiej uczennicy na Akademię Brera, co nie było nawet prawdą. Pomogłem jej tak, jak jakiemukolwiek innemu uczniowi, który potrzebował by pomocy. Po prostu nie mogłem znieść widoku tej biednej dziewczyny, ładnej i sympatrycznej, odstawionej na bok, jakby była jakąś jadowita bestią; moi niedorzeczni koledzy z pracy traktowali te rzeczy z powaga; i to właśnie jeden z nich doniósł o tym zdarzeniu."
Najpierw osadzono go w więzieniu w San Vittore, a następnie, po miesiącu, przewieziono do Mauthausen w Austrii pod Linzem i ostatecznie do podobozu Gusen. To właśnie tam powstały jego dzienniki w formie listów do żony.