Strata mocno uderzyła w Royal Navy, admirał James Somerville, dowódca Force H, powiedział z perspektywy czasu:
»Jeśli nie było w pobliżu Ark Royal, czułem się jak ślepy żebrak bez psa.«
Prawie żaden inny okręt wojenny nie brał udziału w tylu przedsięwzięciach, co ten brytyjski lotniskowiec. Można by tu wyliczyć, chociażby polowanie na Pancernik „Admiral Graf Spee”, Patrole w rejonie Norweskim i przeciwko flocie francuskiej u wybrzeży Al-Marsa al-Kabir w 1940 roku, nie wspominając już o udziale w batalii z Bismarckiem i bitwami konwojów u wybrzeży Malty.
HMS "Ark Royal" około 1939 roku. |
Ten typ okrętów długo nie był jednak doceniany przez Brytyjczyków. Po I wojnie światowej Royal Navy początkowo nie przywiązywała wagi do roli lotniskowców, jaką miały później faktycznie odegrać. Trzymając się klasycznego pomysłu pancernika, brytyjskie dowództwo marynarki zaniedbało aspekt samolotów startujących z lotniskowców, zwłaszcza że Królewskie Siły Powietrzne również nie widziały w tym celu. Dlaczego RAF miał mieć coś wspólnego z lotniskowcami? A dlatego, że lotnicy marynarki wojennej, niepopularni w latach dwudziestych, znajdowali się w tamtym okresie pod ich dowództwem. Dopiero gdy admirał Reginald Henderson, jako przedstawiciel innowacyjnych podejść do wojny morskiej, zaczął promować utworzenie „Fleet Air Arm” i budowę lotniskowców, konserwatywne struktury kierownictwa Marynarki Wojennej zaczęły nieco ustępować. Henderson w końcu jako „Rear admiral” od 1931 roku dowodził brytyjskimi lotniskowcami, a w 1934 został „Third Sea Lord and Controller of the Navy” – wyraźny znak, że również na wyspach znaczenie lotniskowców w ogólnej koncepcji zaczęło być stopniowo traktowane na poważnie.
W tym czasie Amerykanie byli już mocno zaawansowani z budową lotniskowców: w 1933 roku przyznano budżet na dwa lotniskowce typu „Yorktown”, na którego pokładzie można było zabrać 80 samolotów, a w 1935 roku na mniejszy „Wasp”.
Japończycy również nie pozostawali w tyle: za małym lotniskowcem „Ryuju” pojawiły się jednostki klasy „Soryu”, oparte na amerykańskich zasadach konstrukcyjnych i posiadające dwa pokłady hangarowe jeden nad drugim. Pomimo stosunkowo niewielkich rozmiarów, mogło z nich startować 70 samolotów. „Kaga” i „Akagi” zostały zmodernizowane, a później pojawiły się duże lotniskowce klasy „Shokaku”. Skoro już zboczyliśmy nieco od obiektu naszego zainteresowania, by mieć pełny obraz należy również wspomnieć o dwóch pierwszych niemieckich lotniskowcach A (Graf Zeppelin) i B, zatwierdzonych w 1935 roku. Jak wiadomo, żaden z nich jednak nigdy nie został ukończony. Daje to natomiast pogląd na rozwój koncepcji użycia lotniskowców u liczących się „graczy” tamtego okresu.
Tak więc w 1934 roku Wielka Brytania zaczęła budować nowoczesne lotniskowce w samą porę, aby nie pozostawać w tyle w międzynarodowym porównaniu. „Ark Royal”, jako szósty lotniskowiec Królewskiej Marynarki Wojennej, opierał się na poprzednikach klasy „Courageous” z imponującą wypornością 22600 ton. Znamienne jest to, że Brytyjczycy z reguły przerabiali już zbudowane ciężkie krążowniki i pancerniki na lotniskowce. Do tego czasu „Ark Royal” i „Hermes” były jedynymi, które od początku były projektowane jako ten typ okrętu. W związku z narastającymi napięciami politycznymi za granicą w drugiej połowie lat 30 pojawiły się cztery równoczesne nowe konstrukcje klasy „Illustrious” o wyporności 23000 ton („Illustrious”, „Victorious”, „Formidable”, „Indomitable”) i opancerzonym pokładem lotniczym, dzięki czemu były bardziej odporne na ataki z góry. W przeciwieństwie do amerykańskich lotniskowców kadłub „Ark Royal” został zaprojektowany z hangarami i pokładem startowym jako częścią kadłuba statku, dzięki czemu był szerszy i krótszy zdobywając w ten sposób lepszą manewrowość.
„Ark Royal” przewoził łącznie 60 samolotów różnych typów na dwóch pokładach hangarowych jeden nad drugim. Nominalnie miało ich być 72, ale maszyny wzięte do obliczeń w trakcie projektowania były znacznie lżejsze od używanych w praktyce w późniejszym okresie. Cechą szczególną był całkowicie zamknięty „dziób huraganowy”, który sięgał od linii wody do pokładu startowego i został później zaadoptowany zarówno przez Amerykanów, jak i Japończyków. Pancerne burty, grodzie oraz bąble przeciwtorpedowe zostały zaprojektowane w celu ochrony przed ostrzałem pocisków o kalibrze do 153 mm, bombardowaniem z niskich wysokości i torpedami do określonych rozmiarów. „Ark Royal” był standardowo wyposażony w działa przeciwlotnicze: 16 QF 4.5-inch Mk I o kalibrze 113 mm w podwójnych stanowiskach, 32 armaty przeciwlotnicze QF 2-pounder o kalibrze 40 mm w stanowiskach rufowych (armaty te były nazywane „Chicago Piano” lub „Pom-Pom”) i 32 karabiny maszynowe Browning M2. Dla porównania „Graf Zeppelin” byłby niewątpliwie bardziej uzbrojony: 12 dział przeciwlotniczych 10,5 cm i 16 dział 15 cm (niemiecka nomenklatura podaje kaliber w cm) w parach na dziobie i rufie. Jednak wąski pokład hangarowy nie mógłby pomieścić więcej niż 40 samolotów.
Wodowanie "Ark Royal" - 13 kwietnia 1937 roku |
Po obowiązkowych rejsach testowych potwierdzających zdatność do żeglugi i dziewiczym rejsie na Morze Śródziemne lotniskowiec został oddany do służby i na początku II wojny światowej krążył wraz z Flotą Macierzystą między Norwegią a Szetlandami.
Od początku stał się obiektem zainteresowania niemieckich wojskowych. Tym samym lotniskowiec pojawił się na „liście pożądanych celów” dla Ubootów. W połowie września niemiecka prasa wielokrotnie donosiła euforycznie, że „Ark Royal” został zatopiony. 14 września U 39 odpalił swoje torpedy w jego kierunku, te jednak nie eksplodowały. 26 września Heinkel 111 zbombardował lotniskowiec, jednak tysiąctonowa bomba spadła niedaleko od lewej burty „Arc Royal”, który doznał tylko nieznacznych uszkodzeń i nie został zniszczony, jak zakładała i ogłosiła Luftwaffe. Niemiecka propaganda natychmiast przekształciła to w spektakularny sukces. Wiadomość ta zachwiała jednak wiarygodnością krajowych agencji informacyjnych po tym, jak prawda wyszła na jaw poprzez neutralne kanały informacyjne:
»„Arka Royal” dotarła do Scapa Flow 27 września.«
Prasa niemiecka raz po raz podejmowała ten temat, aż w końcu Joseph Goebbels po prostu zabronił dalszych doniesień na ten temat.
W następnych miesiącach obszarem działania lotniskowca stał się Atlantyk, 2 października okręt opuścił główną bazę Home Fleet wraz z krążownikiem liniowym „Renown” („Force K”). Zagrożenie ze strony dwóch pancerników „Deutschland” i „Admiral Graf Spee” było realnym niebezpieczeństwem, w połowie października „Deutschland” zatopił dwa statki handlowe i zaatakował amerykański frachtowiec „City of Flint”, co rozwścieczyło Amerykanów. Hitler natychmiast kazał zmienić nazwę „Deutschland” na „Lützow”, ponieważ ewentualna utrata statku noszącego nazwę „Deutschland” mogła mieć negatywny wpływ na morale. Kiedy „Ark Royal” dotarł do Freetown (bazy brytyjskiej na zachodnim krańcu Afryki) 12 października 1939 roku, „Admiral Graf Spee” zdążył już zatopić statki o łącznej masie 50 tysięcy BRT. Z tego portu operowały „Renown” i „Ark Royal”, wspierane przez dwa francuskie ciężkie krążowniki i brytyjski lotniskowiec „Hermes”. Ciężkie krążowniki „Sussex” i „Shropshire” patrolowały obszar Przylądka Dobrej Nadziei, podczas gdy inna grupa bojowa składająca się z ciężkich krążowników „Cumberland” i „Exeter” oraz lekkich krążowników „Ajax” i „Achilles” stała na wschodnim wybrzeżu Ameryki Południowej. Na początku grudnia „Ark Royal” znalazł się w Kapsztadzie, następnie wraz z „Renown” kontynuował poszukiwania „Admiral Graf Spee” by 17 grudnia wpłynąć do Rio de Janeiro, w celu uzupełnienia ropy. Tego samego dnia otrzymano meldunek o końcu niemieckiego pancernika w ujściu Rio de la Plata, co dało powód do powrotu do Freetown. Tam dowódca, kapitan A.J. Power, stwierdził sarkastycznym tonem, że jego lotniskowiec przepłynął 75 tysięcy mil morskich podczas polowania na Grafa Spee, łączna odległość lotu maszyn wynosiła prawie pięć milionów mil, a wszystko na darmo.
HMS "Ark Royal" w asyście samolotów pokładowych 1939 rok. |
W połowie maja, przy wsparciu samolotów z lotniskowca „Ark Royal”, Brytyjczycy zaatakowali Bjerkvik 15 kilometrów na północ od Narviku, zanim ruszyli w kierunku tego miasta przez Rombaksfjord. Tam lotniskowce „Ark Royal”, „Glorious” i „Furious” wypełniły swoje zadanie, zapewniając osłonę myśliwską przyczółków w Namsos, Andalsnes i Narwiku oraz przeprowadzając ataki bombowe na niemieckie statki.
Jedną z bardziej emocjonujących akcji, w jakiej brał udział „Ark Royal”, było zbombardowanie „Scharnhorsta”, po tym, jak Admirał Erich Raeder wprawił w ruch pancerniki „Scharnhorst”, „Gneisenau”, ciężki krążownik „Admiral Hipper” i cztery niszczyciele przeciwko transportowcom z brytyjskimi żołnierzami (Operacja „Juno”). 9 czerwca 1940 roku, Niemcy natknęli się na lotniskowiec HMS „Glorious” i eskortujące go niszczyciele: „Ardent” i „Acasta”. Wszystkie okręty zostały zatopione. Przed zniszczeniem, niszczyciel „Acasta” zdołał jeszcze wystrzelić torpedę, która uszkodziła „Scharnhorsta”. Rankiem 14 czerwca 15 bombowców nurkujących Blackburn Skua z „Ark Royal” zaatakowało uszkodzony niemiecki pancernik, jednak wszystkie bomby chybiły. Okręt zdołał bezpiecznie powrócić i 23 czerwca zacumował w Kilonii.
W tym czasie brytyjski lotniskowiec był już w drodze na Morze Śródziemne. Z takiego obrotu sprawy, naczelny dowódca brytyjskich lotniskowców, admirał Wells, nie był rzecz jasna zadowolony. „Ark Royal” stracił około dwóch tuzinów swoich maszyn w trakcie walk w Norwegii, sam jednak szczęśliwie uniknął niemieckich bomb.
Po francuskiej kapitulacji nastąpiła znacząca zmiana na teatrze wojennym w Europie, szczególnie jeśli chodzi o rozlokowanie sił. Brytyjczycy starali się reagować i dostosować do nowej sytuacji. Nowo utworzona „Force H” z krążownikiem liniowym „Hood”, pancernikami „Valiant” i „Resolution” oraz lotniskowcem „Ark Royal”, pod dowództwem kapitana Cedrica Hollanda została przesunięta na wschód od Gibraltaru na Morze Śródziemne. Znalazły się tam również dwa lekkie krążowniki „Aretusa” i „Enterprise” oraz jedenaście niszczycieli. Celem był: Al-Marsa al-Kabir, francuska baza morska w pobliżu Oranu. Cedric Holland, postawił francuskiego admirała Marcela Gensoula przed wyborem: albo ten dołączy do brytyjskiej grupy bojowej, lub podda się internowaniu, albo w przeciwnym razie były sojusznik będzie zmuszony zatopić francuską flotę. Gensoul nie zgodził się zarówno na dołączenie do Anglików, jak i na internowanie. Był przekonany, że w ten sposób działałby wbrew obowiązującym warunkom zawieszenia broni. 3 lipca 1940 roku o godzinie 17:56 admirał Somerville polecił otworzyć ogień, wynik był z góry przesądzony. Później Winston Churchill określił to wydarzenie jako „melancholy action”. Swordfishe z „Arc Royal” kierowały ostrzałem artyleryjskim lub rzucały miny, aby zablokować port. Uciekający pancernik „Strasburg” był ścigany również przez samoloty z lotniskowca, ale ich torpedy nie trafiły. W przypadku bliźniaczej jednostki „Dunkerque” atak okazał się skuteczniejszy i rzucone torpedy trafiły unieruchomiony już wcześniej francuski pancernik.
Po wykonaniu zadania Somerville ze swoją grupą bojową wrócił na Gibraltar.
9 lipca 1940 roku „Ark Royal” osłaniał konwój w zachodniej części Morza Śródziemnego, jego samoloty Blackburn Skua, wypatrzyły włoskie bombowce i samoloty torpedowe. Włoskie maszyny zaatakowały, zrzucając ponad 100 bomb i torped na Force H, a w szczególności na brytyjski lotniskowiec. O dziwo żadna bomba ani torpeda nie dosięgnęła celu. Można się tu spierać czy było to wynikiem szczęścia, czy nieudolności włoskich pilotów.
"Ark Royal" bombardowany przez włoskie lotnictwo, 9 lipca 1940roku. |
9 listopada „Ark Royal” powrócił na Morze Śródziemne, gdzie Swordfishe ponownie startowały w kierunku Cagliari. Dwa i pół tygodnia później okręt wziął udział, w jak to określił kapitan Holland, dużej operacji. W tym czasie brytyjskie siły morskie na Morzu Śródziemnym zostały podzielone na dwie grupy: Force D (Alexandria) pod dowództwem admirała Cunninghama i Force H (Gibraltar) pod dowództwem admirała Somerville. Krótko wcześniej znaczna część włoskiej floty bojowej została wyłączona z walki w porcie Tarent. Dało to Brytyjczykom idealną okazję do przerzucenia większego konwoju na Maltę, a następnie do Aleksandrii. 27 listopada 1940 roku włoska flota pod dowództwem admirała Inigo Campioniego z dwoma pancernikami „Vittorio Veneto” i „Giulio Cesare”, sześcioma ciężkimi krążownikami i 14 niszczycielami spotkała się, z mogłoby się wydawać słabszą brytyjską Force H. Jednak siły te zdołały się już połączyć z okrętami Force D i tak Włosi spotkali się z „Ark Royal”, pancernikiem „Ramilles” i krążownikiem liniowym „Renown”, a także z siedmioma innymi krążownikami, 14 niszczycielami i czterema korwetami towarzyszącymi czterem statkom handlowym. Po około godzinnej bitwie, która stała się znana jako „Bitwa koło przylądka Spartivento”, podczas której żadna ze stron nie ponosiła strat. Uszkodzeniu uległ jeden okręt brytyjski i jeden włoski. Sytuacja wydawała się patowa i obaj kontrahenci wycofali się z pola bitwy. Admirał Somerville zrezygnował z pościgu, otrzymując za to naganę od brytyjskiego dowództwa. Anglicy przynajmniej zdołali bezpiecznie i bez strat przedostać konwój przez Cieśninę Sycylijską. Lotnicy z „Ark Royal”, również zostali poddani krytyce. Podczas bitwy ich zadaniem był atak na wroga i zadawanie strat w wyniku nalotów, jak i zredukowanie jego prędkości, tak aby własne okręty mogły szybciej zająć dogodne pozycje bojowe. Bomby i torpedy nie trafiły jednak w nic. Jedynym ich sukcesem był fakt, że lotnictwo również nie poniosło żadnych strat.
Piloci nadrobili to w kolejnych operacjach: 2 stycznia 1941 roku sukces w walkach powietrznych z włoskim lotnictwem, 9 lutego atak zgrupowania H na Genuę, naloty na Pizę, La Spezię i Livorno, a w marcu polowanie na pancerniki „Gneisenau” i „Scharnhorst”. Chociaż ta ostatnia misja nie powiodła się, ponieważ dwa niemieckie okręty umknęły Brytyjczykom i wróciły do Brest bez przeszkód.
Bombowiec torpedowy Swordfish I z 820. Eskadry nad lotniskowcem "Ark Royal" w 1939 roku. |
»Okręt niezdolny do manewrowania. Walczymy do ostatniego pocisku. Niech żyje Führer.«
Po kolejnym telegramie, około północy i ciężkim ostrzale w godzinach porannych następnego dnia, o 10:40 „Bismarck” zatonął.
Dwa dni później „Ark Royal zacumował” w Gibraltarze, by ponownie brać udział w licznych konwojach w trakcie letnich miesięcy i wczesną jesienią. A potem nadszedł 13 listopada, gdy lotniskowiec ponownie skierował się na Gibraltar.
W czwartek 13 listopada 1941 roku Force H z lotniskowcami „Ark Royal” i „Argus” oraz pancernikiem „Malaya” ruszyło w pięknym słońcu w kierunku Gibraltaru, wracając z operacji na Malcie. Atmosfera była spokojna, na pokładzie „Ark Royal” marynarze, lotnicy i obsługa wiedzieli, że każdy może na każdym polegać. Załoga znakomicie pokazała to w licznych poprzednich bitwach i operacjach. Mechanicy przygotowujący samoloty, operatorzy pięciopalcowych dział i karabinów maszynowych, załoga maszynowni, dowódca i jego personel na mostku. Sygnaliści, radiooperatorzy, ratownicy medyczni, kucharze, fryzjerzy, szewcy, krawcy, w skrócie: małe miasteczko o „populacji” około 1600 osób na najwyższym poziomie funkcjonalnym. To nie przypadek, że statek został uznany za szczęśliwy, a kota na jego pokładzie nazwano „Niezatapialnym Samem”. Wszyscy ci ludzie, każdego dnia wkładali wiele pracy, by to „szczęście” sprzyjało ich jednostce.
Jednak tego popołudnia, 13 listopada, dokładnie w czasie, gdy głównodowodzący niemieckiej marynarki wojennej, admirał Erich Raeder, po raz pierwszy od dwóch miesięcy wygłosił wykład dla Hitlera w „Wolfsschanze”, szczęście opuściło „Ark Royal”. Od pewnego czasu niemieckie kierownictwo zajmowało się gwałtownie rosnącymi stratami zaopatrzenia przeznaczonego dla północnoafrykańskiego teatru działań wojennych. Hitler w reakcji na taki stan rzeczy rozkazał marynarce wysłać U-Booty na Morze Śródziemne. Do wysłanych na początku września pierwszych sześciu okrętów podwodnych, dołączyły na początku listopada kolejne cztery z zaprawionymi w bojach załogami, w tym U 81 pod dowództwem kapitana porucznika Friedricha Guggenbergera.
U-boot opuścił Brest 4 listopada, minął Cieśninę Gibraltarską 12 listopada i wraz z U 205, przedzierając się przez gęstą osłonę niszczycieli, zbliżył się dzień później do formacji brytyjskiej. O godzinie 15:41 niemiecki okręt podwodny typu VIIC wystrzelił cztery torpedy, z których żadna nie trafiła w docelowy pancernik „Malaya”, tylko jedna z nich przechodząc obok celu, który obrał Guggenberger, ugodziła w „Ark Royal”. Torpeda trafiła śródokręcie poniżej centrum dowodzenia, w trakcie, gdy lotniskowiec skręcał pod wiatr, by podjąć samolot. Więc cały pech brytyjskiego lotniskowca okazał się czystym przypadkiem, zbiegiem okoliczności. Podczas gdy eskorta ścigała i na próżno rzucała bomby głębinowe na U 205 i U 81, które od razu zanurzyły się w morskich odmętach i zniknęły, lotniskowiec borykał się ze znacznym przechyłem. Do godziny 16 statek był już przechylony o 18 stopni. Dzięki odważnej interwencji niszczyciela „Legion” duża część załogi mogła zostać ewakuowana bez szwanku. Kapitan Loben Maund i 250 ludzi pozostało jednak na pokładzie, aby powstrzymać przeciek. Wieczorem z Gibraltaru przybyły holowniki i już wydawało się, że „Ark Royal” znów będzie miał szczęście. Jednak kiedy wcześnie rano na pokładzie wybuchł pożar i przechył szybko osiągnął 27, a potem 35 stopni, wszelka nadzieja rozwiała się wraz z dymem unoszącym się nad lotniskowcem. W obliczu tej katastrofy wszyscy opuścili tonący okręt, który zniknął w wodzie krótko po godzinie 6:30, 25 mil morskich od Gibraltaru.
Jeden człowiek zginął w wyniku trafienia torpedą dzień wcześniej, innych strat nie było.
10 grudnia 1941 roku Friedrich Guggenberger otrzymał Krzyż Rycerski za zatopienie wrogiego lotniskowca. W ten oto sposób wziął, choć częściowy odwet za zatopienie „dumy Kriegsmarine” i mimo że było to niechcący, zadał Brytyjczykom dotkliwą stratę również na wizerunku.
"Ark Royal" po trafieniu torpedą. |
Jeden człowiek zginął w wyniku trafienia torpedą dzień wcześniej, innych strat nie było.
10 grudnia 1941 roku Friedrich Guggenberger otrzymał Krzyż Rycerski za zatopienie wrogiego lotniskowca. W ten oto sposób wziął, choć częściowy odwet za zatopienie „dumy Kriegsmarine” i mimo że było to niechcący, zadał Brytyjczykom dotkliwą stratę również na wizerunku.
Materiały źródłowe:
Wojciech Holicki - "Ark Royal tylko jedna torpeda"-"Morze, Statki i Okręty"
David Jordan - "Flugzeugträger – Von den Anfängen bis heute"
Mike Rossiter - "Ark Royal: Sailing into Glory"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj - to dla mnie najlepsza motywacja.