wtorek, 11 listopada 2025

Baśka Murmańska i 11 listopada – niedźwiedzica, która towarzyszyła żołnierzom w drodze ku wolności

Gdy Polska 11 listopada 1918 roku odzyskiwała niepodległość, wielu Polaków wciąż przebywało tysiące kilometrów od ojczyzny. Jedni wciąż walczyli na frontach I wojny światowej, inni, w chaosie rosyjskiej wojny domowej, próbowali odnaleźć drogę powrotną do kraju. Wśród nich byli Murmańczycy, czyli żołnierze Polskiej Siły Zbrojnej na Murmaniu, którzy w lodowej Północy tworzyli zalążek przyszłego Wojska Polskiego. Ich niezwykłą towarzyszką stała się… biała niedźwiedzica o imieniu Baśka.


Baśka i Murmańczycy w mundurach Twierdzy Modlin. Zima 1919-1920

Jej historia, choć miejscami tragiczna, stała się jedną z najbardziej symbolicznych opowieści o tamtych czasach o tęsknocie za krajem, o żołnierskim humorze w obliczu wojennej codzienności i o tym, że droga do wolnej Polski wiodła często przez najdalsze zakątki świata.


Narodziny niezwykłej towarzyszki broni


Baśka Murmańska pojawiła się w życiu polskich żołnierzy w 1919 roku w okolicach Murmańska, gdzie formowano oddziały złożone z Polaków walczących u boku wojsk alianckich przeciw bolszewikom.

Jak wspominał porucznik Mścisław Lepecki, jeden z oficerów, którzy przyczynili się do powstania formacji, niedźwiedzicę znaleziono jako młode, osierocone zwierzę. Kupiono ją od miejscowych rybaków, a szybko stała się ulubienicą całego oddziału.

Natomiast Tomasz Specyał w swojej książce „Baśka Murmańska – Niezwykła niedźwiedzica Wojska Polskiego” pisze:

»Krążyły różne wersje opowieści o tym, jak polarna niedźwiedzica znalazła się w szeregach polskiego oddziału. Jedni mówili, że została uratowana przez Polaków od niechybnej śmierci po tym jak pożarła przez pomyłkę jednego z oficerów Ententy, za co miała być stracona, Byli tacy, którzy twierdzili, że została zdobyta, inni, że kupiono ją na targu.
A jak było naprawdę?«

No właśnie jak było naprawdę? W książce Specyała możemy przeczytać o tym jak jeden z polskich żołnierzy, podchorąży Walenty Karaś w wyniku sporu o kobietę kupił niedźwiadka od miejscowego rybaka.

Obok tej relacji pochodzącej od Eugeniusza Małaczewskiego, Murmańczyka, działacza niepodległościowego i autora, w książce Specyała znajduje się jeszcze jedna wersja wydarzeń. Mianowicie według podporucznika Franciszka Lenczowskiego Baśka została kupiona, jako pamiątka pobytu w zimnej Rosji, przez oficerów mających wrócić do Francji.

W każdym razie Niedźwiedzica od razu zdobyła serca Polaków. Żołnierze karmili ją mlekiem, później rybami i słoniną. Wkrótce Baśka nauczyła się chodzić za szeregiem, podawać łapę, a nawet salutować. Towarzyszyła swoim towarzyszom podczas apelów i wart, reagując na komendy jak prawdziwy żołnierz.


 Murmańczycy – żołnierze z końca świata


 Polskie Siły Zbrojne na Murmaniu powstały z inicjatywy Polaków, którzy po rewolucji październikowej znaleźli się w północnej Rosji, pod kontrolą aliantów. Część żołnierzy trafiła tam z Syberii, z rozbitych formacji carskiej armii, oraz jeńców armii niemieckiej i austro-węgierskiej.

Mimo trudnych warunków, głodu, mrozu i chorób, formacja ta zachowała ducha walki i marzenie o wolnej Polsce. Gdy w listopadzie 1918 roku nadeszły wieści o odzyskaniu niepodległości, Murmańczycy wiedzieli, że ich misja jeszcze się nie kończy. Polska była wolna, ale oni daleko wśród lodów musieli dopiero wrócić do ojczyzny. Baśka Murmańska wyruszyła w tę symboliczną podróż razem z nimi.

Tomasz Specyał w swojej książce pisze:

»[…] Baśka przebywała z oddziałen niewątpliwie za zgodą przełożonych i rozkazem dziennym L. 33 § 8, Przydzielono ją do Batalionu Wojska Polskiego na Murmanie z nominacją na „córkę regimentu” kompanii karabinów maszynowych.«


Polscy żołnierze na Murmanie i Baśka.



 Droga do Polski


W 1919 roku, po zakończeniu działań wojennych na północy Rosji, oddział polski ewakuowano przez Norwegię i Wielką Brytanię do Polski. We wrześniu polacy wraz z Baśką zostali zaokrętowane na statek „Toloa”, którym trafili do Szkocji.

Podczas podróży Baśka budziła sensację w portach i miastach, przez które przejeżdżała, dzieci i żołnierze chętnie robili sobie z nią zdjęcia. Dla Polaków stawała się coraz bardziej symbolem, przypomnieniem, że nawet z odległego Murmańska można wrócić do niepodległej Ojczyzny.

Do kraju dotarła razem z żołnierzami w grudniu 1919 roku. W obozie w Modlinie, była traktowana jak maskotka całej formacji. Murmańczycy wzięli udział w defiladzie w Warszawie, tam też zaprezentowali Baśkę jako swoją „niedźwiedzicę-żołnierza”.


Baśka Murmańska na defiladzie w Warszawie – biała bohaterka Murmańczyków


 Kiedy 21 grudnia 1919 roku oddziały Murmańczyków pojawiły się na ulicach Warszawy, stolica dopiero oswajała się z nową rzeczywistością wolnego państwa. Ulice pełne były entuzjazmu, a mieszkańcy witali powracających żołnierzy jak bohaterów. Wśród nich znajdowała się postać, która natychmiast przyciągnęła uwagę tłumów – biała niedźwiedzica Baśka, maskotka i dumna towarzyszka Murmańczyków.

Jak opisuje Tomasz Specyał w książce „Baśka Murmańska”, moment ten miał w sobie coś z teatralnego symbolu odrodzenia Polski. Żołnierze, wciąż w alianckich mundurach, po długiej tułaczce z północnej Rosji, maszerowali przed trybuną, na której stał Józef Piłsudski, Naczelnik Państwa. A obok nich, trzymana na krótkim łańcuchu przez swoich opiekunów, dumnie kroczyła Baśka.

Według relacji świadków i przekazów z książki Specyała, niedźwiedzica zachowywała się zaskakująco spokojnie, jakby rozumiała wagę chwili. Szła na dwóch łapach, a gdy żołnierze oddawali honory Naczelnikowi, Baśka uniosła przednią łapę w geście przypominającym salut. Gest ten wywołał salwę śmiechu i aplauz wśród widzów, a Piłsudski, miał uśmiechnąć się i skinąć głową w jej stronę.

Specyał w swojej książce przywołuje tu relację Małaczewskiego:

»Podczas defilady Baśka wywołała w tłumie widzów prawdziwy entuzjazm: piękny to był widok, gdy szła na tylnych łapach, dorównując wzrostem Smorgońskiemu, krok w krok z nim i resztą oddziału, zaś w momencie, przepisanym ustawą, wróciła łeb do naczelnika, salutując go dziarsko, jak szeregowy żołnierz w marszu.«


Obraz upamiętniający spotkanie Baśki z marszałkiem Piłsudskim na Pl. Saskim. Warszawa 21 grudnia 1919 roku. 

Ta scena nie była czystą anegdotą, lecz miała głęboki symboliczny wymiar. Dla mieszkańców Warszawy, którzy po latach zaborów wreszcie mogli oglądać swoje wojsko w biało-czerwonych barwach, defilada Murmańczyków była nie tylko wojskową paradą, ale i przedstawieniem siły i różnorodności odradzającej się Polski. Baśka – „biała niedźwiedzica z końca świata” – stała się znakiem tej niezwykłej drogi, jaką przebyli żołnierze z Murmańska, by stanąć w sercu wolnej ojczyzny.

Autor książki przywołuje także wspomnienia uczestników parady, którzy opowiadali, że dzieci i warszawiacy długo wspominali widok kroczącej niedźwiedzicy wśród żołnierzy. Niektórzy twierdzili nawet, że władze wojskowe planowały uczynić z Baśki „oficjalną maskotkę pułku murmańskiego”, choć pomysł ten nigdy nie został zrealizowany.

Ta scena ma również charakter metafory: Baśka Murmańska, oswojona wśród arktycznych lodów, krocząca ulicami niepodległej Warszawy, była obrazem nowej Polski, odrodzonej z chaosu wojny, silnej, ale jeszcze niepewnej własnego miejsca w świecie. W tym geście salutującej niedźwiedzicy odbijał się triumf całego pokolenia żołnierzy, którzy z różnych frontów, przez Syberię, Murmańsk i Francję, wrócili, by wreszcie maszerować po własnej ziemi.


 Tragiczny Epilog — Koniec Tułaczki


 Niestety, wspólna droga Baśki Murmańskiej z żołnierzami nie trwała długo w odrodzonej Ojczyźnie. Po hucznym powitaniu w Warszawie, niedźwiedzica została przewieziona do Twierdzy Modlin, gdzie stacjonował Batalion Murmański. Traktowana z najwyższą pieczołowitością, wciąż stanowiła żywą maskotkę i pamiątkę tułaczki.

Jednak uwięzienie w Twierdzy było dla dzikiego zwierzęcia z północy trudne. Zimą na przełomie 1919 i 1920 roku, podczas kąpieli w rzece w pobliżu Modlina, Baśka zerwała się z łańcucha i popłynęła na drugi brzeg.

Jak donoszą relacje, trafiła na pola w pobliżu okolicznej wsi. Przestraszeni i nieświadomi, że mają do czynienia z oswojonym "żołnierzem" Wojska Polskiego, a być może chciwi cennego futra, miejscowi chłopi zabili ją widłami. Kiedy spóźnieni żołnierze Murmańczycy dotarli na miejsce, mogli tylko stwierdzić zgon swojej niezwykłej towarzyszki.

Wieść o tym tragicznym zdarzeniu głęboko poruszyła oddział. Dla wielu Murmańczyków, którzy przeżyli mróz Północy, wojnę domową w Rosji i daleką tułaczkę, śmierć Baśki była gorzkim i symbolicznym końcem ich wspólnej epopei. Niedźwiedzica, która bezpiecznie przebyła tysiące kilometrów wojennej zawieruchy, poległa w pokoju na polskiej ziemi, tuż po powrocie do wolnego kraju.

Ku czci Baśki, jej wypchana skóra została później przekazana do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, gdzie przez pewien czas stanowiła namacalny dowód niezwykłej historii polskich żołnierzy z Murmańska.


Wypchana Baśka na pierwszym zjeździe Murmańczyków, rok 1929



Baśka Murmańska a 11 listopada


Choć jej historia kończy się smutno, Baśka Murmańska na trwałe zapisała się w pamięci żołnierzy jako symbol żmudnej drogi do niepodległości. W odróżnieniu od znanego z II wojny światowej niedźwiedzia Wojtka, Baśka nie nosiła amunicji ani nie brała udziału w bitwach – jej rola była inna: towarzyszyła ludziom, którzy po latach niewoli i wygnania wracali do wolnego kraju.

W tym sensie stała się metaforą Polski – młodej, kruchej, zrodzonej w surowych warunkach, a jednak budzącej przywiązanie i nadzieję.

Dla żołnierzy, którzy 11 listopada dowiadywali się o odrodzeniu Ojczyzny, Baśka była częścią tej radości, białą niedźwiedzicą z krainy śniegu, symbolem, że nawet na końcu świata Polak potrafi pozostać sobą.




Materiały źródłowe:
Tomasz Specyał - "Baśka Murmańska - Niezwykła niedźwiedzica Wojska Polskiego"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj - to dla mnie najlepsza motywacja.